środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 35

Rozdział dedykowany Asi R
Całuję i pozdrawiam :**

~*~




Pogrzeb odbył się cztery dni później i oczywiście na nim byłam.
Smutna weszłam do swojego mieszkania, wprowadziłam się tam zaraz po tym jak matka po moim przyjeździe zaczęła dawać mi wykłady. Uznalam, że dłużej tam nie wytrzymam, spakowałam swoje torby i już godzinę później byłam na swoim.
Zamknęłam drzwi nogą, rzuciłam torebkę na fotel i usiadłam zdołowana na kanapie.
Kochałam siedzieć sama, miałam spokój i nie musiałam martwić się o rzeczy, które mnie nie dotyczyły.
Westchnęłam i położyłam laptopa na kolanach. Włączyłam go i niechętnie zaczęłam przeglądać facebook'a.
Chciałam zadzwonić do Ser, ale... jakoś w ostatnich dniach nie miałam na nic siły. Cała reszta naszej paczki przechodziła przez to co ja. Głównie Kat, która była z Lola'ą równie blisko co ze mną. Niall podobno miał się dobrze, dzwonił do mnie i pytał jak się czuję, ale... no oczywiście nie mówiłam mu prawdy. Byłam kompletnie zdołowana, a fakt, że na mojej przyjaciółce dokonano 'zamachu', którego nie przeżyła nie poprawił mojego samopoczucia.
Zniesmaczona odłożyłam laptopa i oparłam się o oparcie fotela.
Siedziałam chwilę w ciszy, aż w końcu zadzwonił telefon. Już myślałam, że Harry znów chce zakłucać mój spokój, ale... dzwonił jakiś numer prywatny.
Wykrzywiłam twarz w grymasie niezadowolenia i odebrałam telefon.
Słyszałam jakieś szmery.
Już chciałam się rozłączyć kiedy usłyszałam krzyki. To był głos Lola'i. Ktoś nagrał wypadek...
O Boże...
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, zakryłam usta dłonią zszokowana.
- Pamiętasz co stało się cztery dni temu?- zapytał jakiś ochrypnięty głos. Mogłam poznać, że był to jakiś starszy mężczyzna.
Jęknęłam wycierając moje mokre od łez policzki.
- Będziesz następna.- zaśmiał się i rozłączył.
Zaczęłam płakać w kompletnym szoku.
To był jakiś seryjny morderca?!
Chciał zabić wszystkich z mojej paczki?!
Najpierw Lola, potem ja, kto następny? Niall?
Kiedy tylko zaczęłam myśleć o tym, że ktoś chce mojej śmierci pobiegłam w kąt pokoju i wbiłam się w zagłębienie w ścianie i zaczęłam skomleć jak mogłam najciszej.
Co miałam zrobić?
Jeśli miałam być następna to może morderca jechał już do mojego mieszkania?
Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Harry'ego.
Nie wiem czemu...
Może miałam tą świadomość, że on był w stanie mnie obronić, albo po prostu chciałam powiedzieć mu, że go kocham? Może nie chciałam odchodzić z tego świata nie mówiąc mu ile dla mnie znaczy?
Nie usłyszałam ani jednego sygnału, a on już odebrał.
- Rose?- zapytał - Wysłuchasz mnie? Błagam.
Zaczęłam płakać, nie byłam w stanie pozbierać swoich poszarpanych uczuć.
- Rose? Rossie? Co się dzieje?- pytal rozkojarzony.
- Przyjedź tutaj, potrzebuję cię.- jęknęłam - Proszę.
- Rossie, co się dzieje?- pytał zmartwiony - Nie rozłączaj się, jestem już w samochodzie, jadę do twojego domu.
Powiedziałam mu, że mieszkam pod innym adresem, a gdy tylko to usłyszał zaczął klnąć pod nosem, nie wiem czemu.
- Harry? Wszystko dobrze?- zapytałam wycierając policzek, który był serio cały mokry.
- Nie, nic nie jest dobrze. Jestem już pod twoim budynkiem. Poczekaj, zaraz będę. - rzucił i się rozłączył.
Słysząc te słowa wyrzuciłam telefon i stanęłam przed drzwiami. Chwilę potem usłyszałam pukanie.
- Rossie, to ja.- powiedział łagodnie Harry, a ja bez chwili zastanowienia otworzyłam drzwi i nawet na niego nie patrząc odwróciłam się i stanęłam w środku pokoju plecami do niego. Słyszałam jak zamyka drzwi.
Kiedy zamek zabrzęczał dając mi znać, że jestem bezpieczna odwróciłam się do niego pod wpływem impulsu i bez namysłu przyciągnęłam go do siebie w namiętnym pocałunku.
Tak bardzo mi tego brakowało...
Tak bardzo za tym tęskniłam...
Nie opierał się, błądził jedynie rękami po moich włosach, a potem przeniósł je na moją talię. Delikatnie uniósł mnie w górę, a ja zarzuciłam ręce za jego szyję.
- Rose...- jęknął niechętnie rozłączając nasze usta - Co się stało?
Spojrzałam na niego i poczułam jak szklą mi się oczy.
- Nie płacz.- posłał mi słodki uśmiech i złożył pocałunek na moim czole.
- Lola...- westchnęłam - Wiesz kto to?
- To jakaś twoja koleżanka, słyszałem o niej.- powiedział - Ale o co chodzi?
- Ona nie żyje. Miała wypadek...
Złapał kosmyk moich włosów i schował mi go za ucho.
- Takie rzeczy się zdarzają...- westchnął.
- Nie, Harry.- pokiwałam głową na 'nie' - Samochód może potrącić cię raz, ale potem nie przejedzie po tobie by cię dobić.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co?- był w szoku.
- Boję się, że będę następna...- powiedziałam, a po moim policzku popłynęła samotna, ciepła łza.
- Rose, to nonsens. - zaprzeczył.
Westchnęłam i gdy miał się odwrócić złapałam go za ramię.
- Nie.- powiedzialam - Ja WIEM, że będę następna. 10 minut temu zadzwonił do mnie jakis starszy mężczyzna i o tym poinformował.
Patrzył na mnie chwilę zastanawiając się nad czymś, aż w końcu z przejętą miną złapał mnie za rękę i pociagnął do wyjścia.
- Co robisz?- zapytałam wyrywając się.
Odwrócił się do mnie z bólem wypisanym na twarzy.
- Jeśli ktoś chce cię zabić to musisz uciekać, Rose. To nie przelewki. Jedziemy, w tej chwili.
Byłam zmieszana.
Miałam tak po prostu bez słowa wsiąść do samochodu i odjechać?
Tak zachowują się dorośli i odpowiedzialni ludzie?
Powątpiewam.
- Nie mogę zostawić rodziny.- powiedziałam zmieszana.
Podszedł do mnie, pocałował mnie delikatnie i szepnął mi do ucha:
- Nic nikomu się nie stanie, zaufaj mi.
I wtedy skłamał...
Spojrzałam na niego, moje oczy zaszkliły się i bezsłownie kiwnęłam głową na 'tak'.



***



Jechaliśmy już jakieś 5 godzin, nie odzywaliśmy się do siebie od początku drogi, ta cisza bolała. Bardzo bolała.
Nie mogłam tak dłużej.
- Harry...- powiedziałam - Powiesz mi chociaż gdzie jedziemy?
- Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie.- westchnął z ponurą miną. Jego chyba bolały te słowa, cholernie musiały go boleć.
Widziałam to.
Już miałam mu to wytknąć, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Westchnęłam.
- Ta cisza...- powiedziałam machając rękami - jest ogłuszająca.
Westchnął i skręcił na jakiś zjazd.
Spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę po czym mnie w nią pocałował.
Tak po prostu, jak dżentelmen.
Popatrzył na mnie chwilę w milczeniu, a potem wbił w moje wargi swoje usta. Oplotłam rękami jego głowę i rozkoszowałam się tą chwilą.
Oderwał się ode mnie i powiedział:
- Rose, nie mógłbym się pogodzić gdyby coś ci się stało. Co mam ci mówić? W takiej sytuacji nie można mówić zbyt wiele...
Westchnęłam i spojrzałam na okolicę, byliśmy na jakimś pustkowiu, powoli zaczynało się ściemniać.
- Jest już ciemno.- pomyślałam na głos, a potem odwróciłam się do niego i znów go pocałowałam - Nie musisz nic mówić.
Posłał mi kojący uśmiech i przyciągnął mnie do siebie bym go przytuliła.
- Jestem zmęczona...- jęknęłam - Ty nie jesteś?
Zaśmiał się.
- Jak z dzieckiem.- westchnął, a ja dźgnęłam go w bok na te słowa.
Znów zaczął się śmiać.
- Jestem, jestem.- powiedział i złożył szybki pocałunek na moim nosie - To jak?- puścił mi oczko - Śpimy razem?
Znów oberwał w bok na co zaśmiał się. Wskazałam na niego ostrzegawczo palcem.
- Zboczeniec.- skwitowałam.
Wybuchnął głośnym śmiechem i wysiadł z samochodu. Patrzyłam jak wyciąga z bagażnika pościel i kładzie ją na tylnym siedzeniu.
Spojrzał na mnie wyczekująco ręką wskazując na 'królewskie łoże', które zrobił w 5 sekund.
Przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu po czym wsiadłam na tylne siedzenie szczelnie okrywając się kołdrą.
Leżeliśmy oboje jakieś pół godziny, nie mogliśmy zasnąć. Myślałam o tamtym telefonie i szczerze się bałam, nawet obecność Harry'ego nie pomagała mi w opanowaniu strachu.
Na dodatek, jak to zimą, było strasznie zimno.
Wykrzywiłam twarz w grymasie niezadowolenia i szczelniej okryłam się kołdrą.
Przewróciłam oczami pogodzona z faktem, że najprawdopodobniej nie zasnę.
- Harry?- zapytałam przybliżając się do niego bardziej.
- Tak?- zapytał obejmując mnie ramieniem - Zimno ci?
Kiwnęłam głową trzęsąc się, okrył mnie pod samą szyję kołdrą i pocałował mnie w czoło. Potem jeszcze mnie przytulił, w jego ramionach nie było mi już zimno.
- Tak się zastanawiałam...- westchnęłam - Dlaczego nie widziałam twojej rodziny?
Spojrzałam na niego. Podrapał się po głowie zastanawiając nad odpowiedzią, w końcu westchnął.
- Serio cię to obchodzi?
Kiwnęłam twierdząco głową.
Westchnął.
- Mam siostrę.- powiedział posyłając mi słodki uśmiech - I mamę.
- A... A ojciec?- zapytałam wtulając się w niego mocniej.
- Rodzice rozwiedli się. Tak jak twoi. Wprawdzie nie przeżywałem tego tak jak ty...- zaśmiał się - ale jednak bolało...
Westchnęłam cicho.
- Mieszkają w innym mieście?- zapytałam.
- Tak... Ale mieliśmy ze sobą dość dynamiczne stosunki i gdy skończyłem 18 lat powiedziałem, że wyjeżdżam. Od tamtej pory nie mam z nimi kontaktu. Mam nadzieję, że dobrze im się żyje...- westchnął.
Spojrzałam na niego i pocałowałam go w szyję na co on wydał z siebie pomruk zadowolenia, to było dość śmieszne.
- Tak po prostu miałeś z nimi dynamiczne stosunki?- drążyłam dalej.
Pokiwał głową na 'nie'.
- Chciałem śpiewać.- westchnął - Mało brakowało i byłbym w X-Factor.- zaśmiał się - Ale oni uwarzali, że ... że śpiew to tylko hobby i kazali mi szukać czegoś z czego mógłbym żyć. Strasznie mnie to denerwowało, przyznaję, ale teraz... Teraz tęsknię za nimi.
- Śpiew?- zaśmiałam się - Czyli to ty napisałeś tę piosenkę, którą mi zaśpiewałeś?
- A którą ci zaśpiewałem?
Zaczęłam nucić.
- Trying to find you, but I just don't know...
- Where do broken hearts go?- dokończył za mnie, a ja uśmiechnęłam się - To ten tytuł.- oznajmił z miłym uśmiechem - Mam jeszcze kilka innych piosenek z myślą o tobie.
Chwilę potem jego ręka wylądowała na twarzy w geście niezrozumienia.
- Ale po co ja ci to mówię?- zaśmiał się.
Powoli przyciągnęłam jego twarz do siebie i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
- Za co?
- Za to, że jesteś przy mnie.
Uśmiechnął się i zatopił swoje usta w moich wargach, a potem jechał niżej i niżej. Nie opierałam się, potrzebowałam go, kochałam go i ufałam mu.
Spokojnie mogę powiedzieć, że ta noc była jedną z najpiękniejszych w moim życiu.








-----------------------------------------------------------------------------
Następny o 15.00
Komentujcie proszę
:D
Pozdrawiam
Tylko mam nadzieję, że się nie posraliście przy tym rozdziale
ehh...
możecie się domyslać co się będzie działo
Całuję was i czekam na komentarze :**

JEŚLI CZYTASZ = SKOMENTUJ
JEŚLI SKOMENTUJESZ = JEST SZANSA, ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ  BĘDZIE DEDYKOWANY TOBIE

2 komentarze: