po przeczytaniu epilogu nie omijaj notki pod spodem!!
Siedziałam na pomoście i pozwalałam łzom aby zaznały odrobiny wolności. Było zimno, ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Moje nagie stopy muskały od czasu do czasu taflę wody i choć była ona lodowata to nie potrafiłam zaprzestać tej czynności. Zupełnie jakbym straciła kontrolę nad własnym ciałem.
Moja wyobraźnia kompletnie obumarła od licznych wyobrażeń skoków z mostu, morderst, samobójstw... wszystko by wspomnienie martwego ciała Harry'ego na ziemi nie było już tak bolesne, ale jednak bolało z każdą chwilą bardziej.
Nie potrafiłam wyrzucić go z mojej głowy.
Wszystkie wspomnienia niszczyły mnie od środka dając do zrozumienia, że już nigdy nie poczuję się tak wyjątkowo jak czułam się w jego towarzystwie. Te wspomnienia bolały. Bolało wiedzieć, że już nigdy nie usłyszy się jego głosu, że już nigdy się go nie dotknie, że się go więcej nie zobaczy i że więcej nie zatonie się w zieleni jego pięknych tęczówek.
Te wszystkie świadomości wywoływały u mnie niepohamowany smutek i ochotę śmierci tak wielką, że jedynie wiedza, że on zginął abym ja mogła żyć była na tyle wielka, że dawała radę ją wyprzeć.
Strasznie za nim tęskniłam, nie dopuszczałam do siebie faktu, że umarł i nigdy nie wróci. Byłam tego świadoma, ale to bolało tak bardzo, że wolałam wmawiać sobie tylko, że wyjechał i wróci kiedyś tam.
Właściwie to nie wiem ile czasu spędziłam siedząc nad jeziorem, ale zaczynało już świtać z czego wynikał smutny fakt, że spędziłam tam prawie 24 godziny.
Owinęłam się mocniej kurtką próbując przypomnieć sobie wspomnienia związane z tym miejscem, właściwie tam go poznałam, tam spędziliśmy bardzo dużo czasu na poznawaniu siebie nawzajem, to tam odbył się nasz pierwszy raz.
Kiedy o tym myślałam dziura w moim sercu i cierpienie było prawie nieodczuwalne.
Prawie.
Za sobą usłyszałam kroki, ale nie miałam na tyle siły by odwrócić się w tamtą stronę. Byłam zbytnio zdołowana by przynajmniej myśleć racjonalnie o tym, że niezbyt wiele osób wiedziało gdzie jest to miejsce.
Właściwie mógł to być jakiś pedofil z zamiarem zgwałcenia mnie, ale szczerze mało mnie to obchodziło.
Łzy płynące po moich policzkach kreśliły już doskonale znane sobie drogi, a moje oczy były strasznie przekrwione z powodu zmęczenia i na dodatek ciągłego płaczu przez prawie całą dobę, głowa pękała mi przez nadmiar wylanych z siebie łez.
Louis usiadł obok mnie i chwilę patrzył na to jak mierzę jezioro martwym wzrokiem, ale nie obchodziło mnie jego zdanie, miałam święte prawo by obchodzić żałobę w sposób jaki tylko chciałam.
- Już trzy dni...- westchnął - Minęły trzy dni od jego śmierci...
Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Chciało mi się wymiotować, wykrzywiłam twarz w niemiłym grymasie oznaczającym powrót fali płaczu.
Chwilę po tym po moich policzkach popłynęło dwa razy więcej łez, a z mojego gardła dało się słyszeć głośne jęknięcie, byłam na skraju wytrzymałości.
- Długo tu siedzisz?- zapytał dotykając pocieszająco mojego ramienia. Wzruszyłam ramionami całkiem obojętna temu ile już tam byłam i ile mogłabym jeszcze tam być - Mam coś dla ciebie.
- Myślisz, że miłość jest łatwa?- zignorowałam to co powiedział wcześniej.
Zastanawiał się chwilę, ale ostatecznie powiedział:
- Nie, ale nie jest też trudna.
Podniosłam swój martwy wzrok i zlustrowałam najpierw jego twarz z której również dało się wyczytać wielki ból po stracie bliskiej osoby, a potem moje oczy powędrowały do koperty, którą trzymał w drżącej dłoni.
Louis powoli podniósł dłoń i wręczył mi ową kopertę, a ja niepewnie wzięłam ją.
- Przeczytaj to.- powiedział chłopak z bolącym spojrzeniem - Może boleć, ale musisz.
Powoli otworzyłam kopertę wcześniej zauważając, że była ona zaadresowana do mnie.
Wyjęłam niepewnie zawartość bojąc się tego co zobaczę.
'Umarł brat, syn i przyjaciel...
Chcieliśmy z ciężkim sercem zaprosić Rose Baker na pogrzeb Harry'ego Styles'a...'
Dalej nie przeczytałam, szybko schowałam kartkę do koperty i oddałam ją Louis'owi.
- Pójdziesz?- spytał z nadzieją.
- Nie.- pokręciłam głową.
Nie byłam w stanie mierzyć się jeszcze z faktem iż nigdy nie zobaczę już Harry'ego, to było dla mnie zbyt ciężkie. Wolałam zmierzyć się z jego grobem wtedy kiedy zmierzę się z samą sobą, na pewno nie zdołałabym dać sobie z tym rady zaledwie trzy dni po jego śmierci.
- Wracamy?- znów usłyszałam głos Louis'a.
Powoli pokiwałam głową na 'tak' po czym wstałam z pomostu i ostatni raz zmierzyłam się ze wspomnieniami z tego miejsca doskonale wiedząc, że jeśli miałabym kiedykolwiek zacząć żyć normalnie najpierw musiałabym pożegnać się z tym miejscem.
Posłałam mu szybkie pożegnalne spojrzenie, a potem poprowadzona przez Louis'a dotarłam jego samochodem do domu.
-----------------------------------------------------------------------
Pierwsza część oficjalnie skończona!!
Cieszycie się?
Tak... ja też nie
pozdrawiam wszystkich, chętnie zrobiłabym spis tego jak wyglądało to wszystko przez te kilka miesięcy, ale wydaje mi się to nie na miejscu ponieważ ... po prostu to co działo się przez ostatnie 2 tygodnie było nie do przyjęcia, przynajmniej dla mnie
nie miałam komu dawać dedykacji choć widziałam, że liczba wyświetleń jednego dnia przechodziła przez 150 i... no kurcze, przepraszam, że tak to ujmę, ale skoro ty człowieku czytasz i chcesz żeby rozdziały były dodawane jak najczęściej to powinieneś do cholery zostawić po sobie chociaż to pier*olone serduszko, tak?!
przepraszam, ale serio targają mną emocje, no bo do cholery przy rozdziale około 20 było po 9 komentarzy, a teraz się rozleniwiliście to ja tego chyba nie rozumiem
a co do uwagi daisymalik to ja wcale nie muszę robić tej 2 części bo jak to nie ma sensu to po co?
nie no, piszcie czy mam pisać 2 część czy nie, bo mi już jest to ku*wa serio obojętne jak wy nie macie dawać po sobie rzadnego śladu życia
i mówię o tych około 100 osobach które czytają, ale nie komentują nie wiadomo dlaczego
bo ja serio uwielbiam taką Wiktorię Nykiel, daisymalik, melę, chociaż ona komentuje z anonima to z tego, że te osoby zostawiają po sobie jakiś znak życia prawie pod każdym rozdziałem i ja serio wiem kim wy jesteście i jest to serio bardzo miłe i nawet gdyby tylko te kilka osób napisało mi, żebym jednak napisała tą 2 część to ja nie zastanawiałbym się wcale czy mam pisać czy nie
od razu siadłabym przed komputerem i napisałabym jakieś 5 rozdziałów w pełni szczęscia
znalazł się jeden kometarz w którym było napisane 'świetny rozdział' tylko dlatego, że następny nie pojawiał się przez dość sporo czasu
przeprazsam, że się tak rozpisałam
JEŚLI CHCESZ 2 CZĘŚĆ = ZOSTAW KOMENTARZ
TO SERIO JEST CHOLERNIE WAŻNE DLA MNIE
Uwielbiasz mnie >|^-^|<
OdpowiedzUsuńTo zalezy od ciebie,czy masz czas,wene na druga czesc a jesli taki to musisz ozywic Harrego,bo inaczej nie wytrzymam,rycze jak idiotka po mimo tego ze nie zdarzylo sie to serio! Jesli tylko masz ochote pisz,pisz i jeszcze raz pisz bo masz swietny talent,a kazdy rozdzial jest cudowny,powodzenia <3
OdpowiedzUsuńJa też ryczałam jak nie wiem co. I zgadzam się z tobą: niech Hazzuś odżyje :'( //psiara
UsuńProszę Cię pisz dalej! Błagam Cię bo zakochałam się w opowiadaniu! Idę nadrabiać rozdziały, bo troszku mi ich zostało, ale dziewczyno proszę Cię zrób drugą część!
OdpowiedzUsuńPisz dalej! Kocham to!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;( Naprawdę świetne opowiadanie :D Masz dar do pisania :D Uwielbiam tego bloga <3
OdpowiedzUsuńJezu ryczę jak rąbnięta. Może dlatego że sama straciłam kogoś bardzo mi bliskiego.../Basia K.
OdpowiedzUsuń