środa, 1 października 2014

Rozdział 17

Momentalnie puściłam Serenę i spokojnie, żeby nie zwracać na siebie uwagi podeszłam do tłumu, który otoczył chłopaków zajętych bójką.
Spojrzałam na ludzi wokoło szukając kogoś kto mógłby mi powiedzieć o co poszło. Laura, Mindy, James, Cloe... Ale nie było tam osoby której szukałam. Nagle mój wzrok zatrzymał się na Zayn'ie, to jego kumpel.

'On na pewno wie co się dzieje.'- pomyślałam.

Szybko podeszłam do mulata i zaczepiłam go, ale ten nie poczuł nic. Zaczepiłam go znowu, rozejrzał się do koła, ale nie zobaczył mnie, no trochę się wkurzyłam i walnęłam go w bok.
- Co jest?!- krzyknął rozwścieczony, ale kiedy jego wzrok zatrzymał się na mnie natychmiast załapał, że nie chciałam go wkurzyć - Czego chcesz, Rosie?
Jak ja nie lubię kiedy się tak do mnie mówi...
- Um...- westchnęłam - Czemu oni się biją?- wskazałam na Harry'ego, który uderzał akurat w twarz Tim'a.
- Założyli się o to który wygra dziś wyścigi, Tim oczywiście musiał go wyzwać, więc teraz ma za swoje...- zaśmiał się pod nosem.
Boże...
Życie Harry'ego było straszne, ledwo ktoś coś o nim powiedział i już miał wpierdol...
Okropne.
- Nie mogą tego rozwiązać kiedy indziej?- zapytałam cicho.
- Mnie nie pytaj, jak coś to idź się pytaj swojego kochasia. - Zayn uśmiechnął się pod nosem kiedy zobaczył moją minę po jego słowach.
' Kochasia' ?
Już się tak nie mówi.
Westchnęłam przekręcając głowę i weszłam w sam środek zamieszania.
- Przestańcie!- krzyknęłam na chłopaków, ale żaden z nich nie zareagował. Tim tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupio. Podeszłam do nich i próbowałam stanąć między nimi, ale Tim wkurzył się, stanął w miejscu i zaczął się drzeć.
- Ty suko! Nie masz prawa nam rozkazywać!
Po czym wymierzył mi siarczysty policzek pod którego naciskiem upadłam na ziemię.
- Rose!- krzyknęła przerażona Ser.
Wstałam powoli i widziałam jak Harry wkurzony jego postępowaniem uderza go mocno w twarz i krocze, ale Tim oddał mu szybko dzięki czemu zyskał nad nim przewagę. Szybko wskoczyłam mu na plecy i zaczęłam go po nich bić. Chłopak próbował mnie zrzucić, ale nie wychodziło mu to, dzięki temu tylko siedziałam wygodniej. Biłam go po głowie, a Harry zajął się dołem jego ciała.
...
Mądre...
Zanim się zorientowałam przyszła dyrektorka i wszyscy w trójkę wylądowaliśmy w jej gabinecie.


***


- O co poszło?- zapytała zażenowana dyrka, wkurzało mnie to, że musiałam tak po prostu siedzieć w miejscu obok Tim'a i nie mogłam mu przygrzać. Patrzyłam na niego wrogo.
- O nic.- westchnął Harry.
- 'O nic'?- powtórzyła dyrektorka - Skoro tak zaciekle się biliście to jednak o coś musiało chodzić.
Poprawiłam się na krześle i powiedziałam:
- Niekoniecznie.
Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
- Wytłumacz.- nakazała kobieta poprawiając okulary.
- Nie wiem czy się pani orientuje, ale ostatnio bicie się to sport. Na przykład taki box, mam rację?
Harry uśmiechnął się pod nosem, tak samo Tim, widać uratowałam im tyłek. Lekko podniosłam kąciki ust rzucając dyrektorce spojrzenie 'wygrałam'.
- Dobrze, ale takich sportów nie popiera ani szkoła ani ja.- odpowiedziała patrząc w jakieś dokumenty, nie miałam zamiaru mówić kiedy nikt mnie nie słucha, więc czekałam, aż kobieta łaskawie na mnie spojrzy. Skrzyżowałam ręce na piersi i patrzyłam na nią chytrze. Kiedy w końcu na mnie spojrzała powiedziała:
- Dziwne bo uczniowie chętnie na to patrzyli.
Dyrka zasznurowała wargi zajmując przegraną pozycję.
W tamtym momencie uśmiechałam się już do niej szyderczo.
- Więc- wtrącił Tim - Będzie nas pani zwalniać czy dzwonić po rodziców?
Kobieta spojrzała zdziwiona na niego, potem na mnie i na końcu patrzyła na Harry'ego. Z dezaprobatą uderzyłam się w nogi tym samym poprawiając się na krześle.
- Niech mnie pani trzyma bo nie wytrzymam! Mogę mu przyjebać?!- zapytałam podniesionym tonem, moje ręce aż rwały się do bicia tego debila.
- Moja panno!- dyrektorka złapała za długopis i machała nim ostrzegawczo w moim kierunku - Sądzę, że takie zachowanie jest stanowczo nie na miejscu!
- Mam to gdzieś!- odparłam wkurzona - Ten frajer powinien już dawno oberwać!
- Rose!- krzyknęła dyrektorka.
- Rose...- Harry zwracał mi uwagę - Uspokój się.
- Nigdy!- wstałam z impetem z krzesła i patrzyłam przerażająco na Tim'a, który zdawał się być obojętny.
Dyrektorka również wstała, chciała mnie pocieszyć, ale...
- Rose, wiem o twojej sytuacji rodzinnej i bardzo mi przykro z powodu tego co ma się zdarzyć za rok, ale nawet będąc tak skrzywdzoną powinnaś myśleć o konsekwencjach pewnych decyzji.
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
Skąd mogła wiedzieć o mojej przeprowadzce?
Potem zobaczyłam minę Harry'ego, biedny nie wiedział o co chodzi.
- Skąd pani to wie?- zapytałam spokojnie po czym usiadłam znowu na krześle. Wzrok utkwiłam w ziemi. Wiedziałam, że Harry na mnie patrzy, nie chciałam znosić jego wzroku.
- Twoja matka była tu jakiś czas temu.
Pokiwałam głową na 'tak' dając znać, że rozumiem.
Tim zaśmiał się.
- Będziemy gadać o jej sytuacji w domu? Odpowie pani na moje pytanie?
Zacisnęłam pięści by mu nie rąbnąć i siedziałam tak przez resztę naszej wizyty w gabinecie dyrektorki.


***


*Wieczór*
Siedziałam sama w sypialni Harry'ego i odrabiałam lekcje. Może brzmi dziwnie, ale nie miałam nic innego do roboty. Nagle mój brzuch zabrzęczał informując mnie o tym, że nie jadłam nic od śniadania. Niechętnie wstałam od książek o poszłam na dół by zrobić sobie jakieś kanapki do jedzenia.
- Harry! Robię kanapki, chcesz?!- krzyknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi - Harry?!
Olałam to i poszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam dżem i najszybciej jak potrafiłam sporządziłam pożywienie. Usiadłam wygodnie przy stole i jedząc sprawdzałam facebook'a na telefonie. Napisał do mnie zaniepokojony Niall. Pytał czemu nie ma mnie w domu i kiedy wracam, postanowiłam mu nie odpisywać, tylko bym go zmartwiła.
Kiedy skończyłam jeść odłożyłam naczynia do zmywarki i miałam się udać do sypialni, ale zobaczyłam kartkę na stole w salonie.
Podeszłam do niej i wzięłam szybko.


'Poszedłem na wyścig. Z Tim'em. Wrócę późno (jeśli w ogóle wrócę).
H. xx' 


Czy ten facet nie potrafi przestać pakować się w tarapaty?
Szybko ruszyłam w stronę drzwi, po drodze wzięłam tylko kurtkę i buty. Jednak kiedy znalazłam się na dworze zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie znajduje się miejsce wyścigów.
Szybko wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Niall'a.
- Rose? Co jest?- chłopak odebrał zadowolony.
- Niall, jesteś na wyścigach?- zapytałam wprost. Nie miałam zamiaru by moi przyjaciele zobaczyli mnie w towarzystwie loczka.
- Nie, dzisiaj nie.
- Okay, a wiesz gdzie są?
- Jasne, że wiem.- zaśmiał się szyderczo.

Po chwili byłam na miejscu. Rozglądałam się gorączkowo za Harry'm, ale jak na złość nigdzie go nie było. 
Bałam się.
O niego.
Wyścigi to głupi pomysł, zważając na to, że dopiero co przestało padać i droga była śliska. Miałam nadzieję, że znajdę go i wybiję mu ten pomysł z głowy.
Chodziłam po całym placu.
Do moich uszu dochodziły różne rozmowy, ale chodziło mi o jego wspaniały głos. 
- A jeśli przegrasz?
- Wtedy możecie mnie pobić.- znalazłam go.
Jak najszybciej potrafiłam doszłam do miejsca w którym uzgadniał warunki wyścigu z Tim'em. To było głupie.
- Rose?- zdziwił go mój widok - Co ty tu robisz?
- Nie będziesz się ścigał.- oznajmiłam twardo - Spójrz na drogę. Nie ma odpowiedniej pogody na wyścigi, poza tym to nielegalne. Nie chcesz chyba wylądować w pace, prawda?
Wszyscy z jego otoczenia zaczęli się śmiać, tylko Harry zachował pokerową minę, jakby coś go zmartwiło.
- Już za późno mała.- odezwał się jeden kolos stojący obok loczka.- Zasady ustalone, a zakłady zebrane. Spóźniłaś się 10 minut.
Spojrzałam na Harry'ego i błagalnie powiedziałam:
- Nie możesz jechać, rozumiesz?
Chłopak zrezygnowany ruszył w moim kierunku, złapał mnie za ramię i wyprowadził w jakieś miejsce gdzie nie było nikogo.
- O co ci chodzi, Rose?- zapytał zdenerwowany - Chcesz mnie ośmieszyć przy wszystkich? Pokazać, że nie jestem jakiś super? Że jestem tchórzem bo się wycofuję?
Skrzyżowałam ręce, on tego serio nie widział?
Nie widział, że się martwię?
- Tak, o to mi właśnie chodzi.- odparłam zła - Harry, ja po prostu nie chcę przychodzić na twój pogrzeb. Kurcze, człowieku, opanuj się. Czy ty serio nie widzisz, że to niebezpieczne? Ja widzę i właśnie dlatego tu jestem, okay? 
Chłopak złapał mnie za ramiona i trzymał mocno bym nie mogła się uwolnić, miałam na to wyjebane, serio. 
- Rose, nie wtrącaj się więcej w nie swoje sprawy.
- Czyli, że nie mam nic do gadania?- odpowiedziałam cicho.
- Dokładnie.- powiedział puszczając mnie.
Stałam tak oszołomiona.
- A pomyślałeś o mnie?- zapytałam szeptem, czułam jak szklą mi się oczy - Co ze mną jeśli coś ci się stanie?
Chłopak spojrzał na mnie ze współczuciem, zdawałam sobie sprawę z tego, że niedawno to on mówił to samo mnie.
- Rose...-westchnął.
- Co 'Rose'? Chcesz się zabić bo masz za duże ego, żeby zrezygnować? Ty nie widzisz, że się martwię? Że mi zależy? Nie chcę, żeby coś ci się stało.
Harry patrzył na mnie z poczuciem winy, nic nie powiedział przez jakiś czas. Jednak kiedy usłyszałam jak wołają Harry'ego na wyścig nogi mi zmiękły ze strachu, bo wiedziałam, że on nie zrezygnuje.
Podszedł do mnie i powiedział cicho:
- Nic mi nie będzie, obiecuję.
Złapał mnie za podbródek, uniósł moją twarz do góry i lekko musnął moje wargi. Uśmiechnął się lekko i odszedł. Tak po prostu.
Stałam jeszcze chwilę w miejscu. Zdałam sobie sprawę z tego, że mogę go zatrzymać kiedy zatrąbiła syrena i samochody wystartowały. 
A wystarczyło tylko do niego podejść.
Tylko podejść...
Najszybciej jak tylko potrafiłam zaczęłam biec w stronę skupiska ludzi, jednak zobaczyłam tylko jak ich samochody znika za zakrętem.
- Powodzenia.- wyszeptałam.











------------------------------------------------------
Więc dodaję rozdział, a nie było go tylko dlatego, że głupia ja zapomniałam dodać i zamiast tego wciągnęło mnie pisanie następnego rozdziału, który skończyłam przed chwilą przez co w pisaniu do przodu jestem w tyle XD. Ale okay... trudno... Dodaję rozdział.
Jak myślicie Harry wygra? A może go pobiją?
Do następnego
Olson*.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz