Obudziłam się w sypialni Harry'ego i pierwsze co zobaczyłam to wielki bandaż na swoim ramieniu. Każdy ruch, dźwięk i wszystko sprawiało, że chciałam wymiotować z bólu, ale nie przeszkodziło mi to w tym by zacząć cicho szlochać.
Kurwa!
Jak bolało!
Nie chce mi się o tym pisać, czułam się źle, kropka.
Powoli usiadłam na łóżku i zakryłam twarz dłońmi.
Nad uchem usłyszałam ciche chrząknięcie, był to oczywiście Harry. Kiedy na niego spojrzałam chciałam się rozpłynąć, ale było mi tak wstyd, że od razu spuściłam wzrok.
- Czemu to sobie zrobiłaś?- zapytał łagodnie.
- Nie wiem...- jęknęłam cicho.
- Jak to nie wiesz?!- krzyknął wkurzony szybko wstając z miejsca, które wcześniej zajmował. - Chciałaś się zabić i nie wiesz czemu?!
Moje serce pękało kiedy krzyczał w moim kierunku.
- Pomyślałaś o kimś kiedy to robiłaś?! O rodzinie?! O mnie?! Co ja bym zrobił gdybyś umarła?!- krzyczał wściekły, miałam wrażenie, że mnie uderzy.
Serio.
Ale jakaś część mnie była szczęśliwa, w jakimś sensie powiedział, że jestem dla niego ważna.
- To boli...- załkałam.
- Dziwisz się?! - wrzasnął - Już nie pamiętasz jak wczoraj jak idiotka cięłaś się po ramieniu?! Jasne, że boli! Kurwa!- chodził wściekły po pokoju jakby próbował się powstrzymać od uderzenia mnie.
Próbował...
- Nie o to mi chodzi... - westchnęłam - Serce mnie boli...
Spojrzał na mnie przerażony.
- Ja go kochałam Harry...- spojrzałam pewnie w stronę chłopaka i zmierzyłam się odważnie z jego przepełnionym złością wzrokiem.- Nie wiesz jakie trudne jest chodzenie z wielką dziurą w sercu w miejscu gdzie kiedyś była miłość do jakiegoś idioty. A ja mam wrażenie że każdego dnia ta dziura jest coraz większa, więc nie mów mi tutaj, że nie powinnam była tego robić bo tyle wiem. Nie chciałam się zabić, chciałam się wyleczyć.
- Więc wybrałaś najgłupszy sposób z możliwych.- warknął wściekły.
Znów schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać cicho.
- Jestem potworem...- wyszeptałam cicho. - Przepraszam, przepraszam...- mówiłam piskliwym głosem.
- Przestań.- powiedział łagodnie i usiadł obok mnie gładząc mnie po plecach. - To ja przepraszam, nie powinienem był na ciebie krzyczeć, Rose...
- Daj spokój, masz przeze mnie same kłopoty...
Zaczął się śmiać, jakbym powiedziała coś idiotycznego.
- A kiedy miałem ostatnio jakieś kłopoty z twojego powodu?
- Może jeszcze nie miałeś, ale będziesz mieć, spokojnie.- powiedziałam cicho. Ta rozmowa była mi kompletnie nie na rękę.
Chciałam ją skończyć i nie wracać do tematu.
Nigdy.
- Powinnam już iść. Pewnie w domu się martwią.- westchnęłam i powoli zaczęłam wstawać z łóżka, ale Harry mnie zatrzymał i z poważną miną powiedział:
- Żartujesz? Chyba nie chcesz, żeby to zobaczyli.-wskazał na moje ramię.
Spojrzałam na rękę i ociężale wróciłam na łóżko, znów schowałam twarz w dłoniach.
- Co ja teraz zrobię?- wyszeptałam.
- Jeśli chcesz to możesz zostać u mnie dopóki rany się nie zagoją.- powiedział ocierając ręką o kark - Byłoby miło mieć tu jakieś towarzystwo...
Spojrzałam na niego mega zadowolona.
- Serio?
- Serio.
- Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję, chłopak odwzajemnił uścisk i siedzieliśmy tak przytuleni przez długi czas.
***
- Mamo, po prostu nie będzie mnie w domu jakiś czas, okay? Postaraj się zrozumieć.- powiedziałam do słuchawki, ale mojej mamie nie szło niczego wytłumaczyć...
- Nie! Dziecko, masz być w domu za pół godziny!
- Nie! - krzyknęłam wkurzona - Mówię ci tylko dlatego, żebyś się nie martwiła, jasne?! Zdania nie zmienię! Pa!
Wkurzona z impetem odłożyłam słuchawkę i zdenerwowana przeszłam obok Harry'ego i zamknęłam się w sypialni.
***
- Wstawaj!- Harry rzucił się rano na łóżko budząc mnie przy tym. Przestraszona podskoczyłam w miejscu po czym zaczęłam bić go poduszką.
- Zwariowałeś?! Mało zawału nie dostałam!
Harry bronił się ręką i śmiał pod nosem, kiedy nie miałam już siły go bić opadłam wyczerpana z powrotem na łóżko.
- Sory... - zaśmiał się chłopak - Dziś poniedziałek, nie wiem czy wiesz, ale trzeba iść do szkoły koleżanko.
- Spadaj.- walnęłam go lekko w bok nie zmieniając przy tym swojego położenia. Chłopak zaśmiał się, podniósł i wstał z łóżka lekko całując mnie w czoło.
- Wstawaj księżniczko, ktoś musi mi pomóc w sprawdzianie z fizyki.
- Chyba nie ja.- powiedziałam podnosząc się ospale z miejsca. Harry patrzył na mnie, spojrzałam na niego z zabójcą w wzroku - Wyjdź, chce się ubrać.
Po chwili dojechaliśmy do szkoły, Harry poszedł do swojego świata, a ja do Sereny. Właściwie dziwiłam się czemu była w szkole, ale szybko się dowiedziałam otrzymując od niej zaproszenie na pogrzeb jej babci. Szybko ją przytuliłam i szczerze dziwiłam się czemu tyle osób patrzyło na nas jak na UFO skoro niedaleko bił się Harry i Tim...
Zaraz...
Co?!
-------------------------------------------------------
Bardzo was przepraszam, ten rozdział miał być dużo wcześniej,ale kiedy weszłam w zakładkę okazało się, że nic co wcześniej napisałam się nie zapisało. Musiałam napisać jeszcze raz od nowa, a jest to bardzo wkurzające... Osobiście ten poprzedni rozdział był dużo dłuższy i lepszy więc nie jestem zadowolona z tego co napisałam teraz.
Wiem, że niektórzy czytający mają pytania bezpośrednio do któregoś z bohaterów, więc na asku możecie zapytać o co tylko chcecie bohatera wpisując '[imię] pytanie?'. Jednak jeśli odpowiedź będzie musiała zawierać coś czego zdradzić nie mogę pytanie zostanie usunięte, ale wolałabym tego nie robić. :D
http://ask.fm/LoveIsNotSoSimple - ask
Do następnego
Przewiduję, że pojawi się jakoś za tydzień około weekendu :-)
Olson*.*
Cześć! Chciałabym ci przypomnieć, że tłumacz google nie zawsze tłumaczy poprawnie, a tytuł Twojego bloga powinien brzmieć "Love ISN'T so simple", zamiast "is not".
OdpowiedzUsuńTak na przyszłość :)
Przepraszam bardzo, ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że 'isn't' to to samo co 'is not'. A twoja hipoteza o tym, że użyłam tłumacza jest błędna ponieważ uczę się już 9 lat tego języka i nie stanowi dla mnie problemu przetłumaczenie czegoś takiego. :-)
UsuńPozdrawiam *.*
Przepraszam, że teraz komentuję ale niestety nie za bardzo mam czas. :c
OdpowiedzUsuńPoprzedni rozdział w prowadził mnie w smutny nastój. Biedna Rose... Wiem co czuje kiedy mówi o pustce w sercu. Sama kiedyś zrobiłam sobie jedno cięcie, ale zauważyłam że to nie pomaga. Najlepszym lekarstwem są przyjaciele. :)
W najnowszym rozdziale nie wiele się dzieję, jedynie zakończenie jest ciekawe.
Liczę na kolejny rozdział i wiem, że będzie ciekawy. :P
Pozdrawiam :*
Również zapraszam na swojego bloga: http://silver-rose-of-hope.blogspot.com