Rozdział 1
Spokojnie weszłam do gabinetu dyrektorki. Nie ma nic do opisywania, byłam tu już dużo razy. Cała ściana to okno, a na przeciwko stoi biurko. Po obu stronach biurka- pod ścianami stoją szafki, nie wiem po co, po prostu tam są... Sam gabinet jest koloru zielonego, naprawdę miły dla oka. Sama dyrektorka stała w oknie i oglądała widoki (miejskiej dżungli). Kiedy się odwróciła powiedziała:
- Rose... Który to raz?
- Dzisiaj trzeci. - powiedziałam usiłując się nie śmiać. Dyrektorka pokiwała głową po czym założyła okulary i gestykulując pokazała mi żebym usiadła. Sama zrobiła to samo.
- Co tym razem przeskrobałaś?- zapytała zażenowana.
- Ehh... -westchnęłam - Poszłam do toalety.
- Znowu bez pytania?
- Nie. Pani uwagi są naprawdę świetne więc zapytałam czy mogę, ale nie uzyskałam zgody. Nie lubię nadużywać uprzejmości pań sprzątających więc wyszłam, rozumie pani?
Dyrektorka pokiwała głową bez zrozumienia.
- Rose... nie możesz się tak zachowywać...
- Wiem ...- przerwałam jej chcąc coś powiedzieć.
- Nick chce wnieść na ciebie skargę...- ona zrobiła to samo.
- Wciąż jestem zdania, że sam się kopnął w jajka...
- Kochanie, to co robisz jest złe...- zaczęła klepać tą samą formułkę co zawsze, znam ją już prawie na pamięć. Witam w mojej szkole, chodzą tu normalni ludzie, ci fajni, ci źli i... ja. Nie zaliczam się do żadnej z tych kategorii. Jestem osobą która zawsze ma swoje zdanie. Tylko,że rzadko jest ono pozytywne, przynajmniej jeśli chodzi o szkołę. Zwykle chodzę ubrana na czarno, lubię ten kolor, pasuje mi do włosów. I dla odmiany- nie jestem cicha. Osoba, która się nie odzywa nie zawsze jest taka cholernie wstydliwa. Mam swój świat i mi tak dobrze. Myślicie, że jestem samotna, że nie mam przyjaciół. Tu w szkole mam jedną koleżankę- Serenę. Ale ona nie pasuje do mojego świata, jest za bardzo optymistyczna. Nie tak jak ci 'fajni' frajerzy, ale i tak za bardzo. A mi żyć nie dają ci którzy nic tylko chcą pokazać jakie z nich kozaki, zakłady który z nich zaliczy więcej i słoneczko to w tej szkole norma. Ja osobiście jestem na te durne zabawy zapraszana, bo jakby to ująć... jestem takim 'zakazanym owocem'. Nie wyobrażam sobie jaki skok w górę miałaby osoba która by mnie chociaż pocałowała...
- Rose... Rose!- usłyszałam głos dyrki. Nagle zdałam sobie sprawę, że ciągle tam siedzę.
- Tak?- zapytałam przebudzona.
- Słyszałaś to co do ciebie powiedziałam?
- Szczerze?
- Tylko szczerze.
- Nie.
- Ehh... Idź już... - machnęła na mnie ręką. Szybko podniosłam z ziemi swoją torbę i jak najszybciej wyszłam. Nie mogłam uwierzyć w to,że tak szybko podpadłam dyrektorce... Był dopiero pierwszy tydzień szkoły. Wątpię, żeby ta kobieta zapomniała kiedyś moje imię. Szłam korytarzem, nie wiedziałam tylko dokąd, szybko wyjęłam z kieszeni pomiętoszoną kartkę i zobaczyłam,że czeka mnie biologia. Była już ostatnia lekcja więc postanowiłam ją sobie odpuścić mimo, że siedzę wtedy z Sereną. Ruszyłam do wyjścia, przed drzwiami wpadłam na Garr'ego - woźnego.
- Dzień dobry.- powiedziałam mijając go z boku.
- Skończyłaś już lekcje?
- Nie. -zaśmiałam się. Spojrzał na mnie pogardliwie.
- Wagary?
- Jakie wagary? Po prostu nie idę na jedną lekcję, to różnica. Z resztą, za pół godziny i tak koniec.- wyjaśniłam. Spojrzał na mnie i już wiedziałam, że szykuje się droga do dyrektorki. Ledwo to pomyślałam a już szłam z nim korytarzem. Po chwili otworzyły się znajome drzwi. Dyrektorka stanęła przede mną z miną załamania nerwowego.
- Witam znowu.- uśmiechnęłam się.
- Co się stało?- zapytała woźnego, który ciągle mnie trzymał.
- Chciała uciec z ostatniej lekcji.- powiedział woźny. Dyrektorka się załamała.
- Ale ona już skończyła lekcje!-krzyknęła bezradnie. W tamtej chwili wyrwałam się woźnemu, zmierzyłam wzrokiem dyrke, a potem jego po czym wyszłam. Nie wiedziałam czemu skłamała, ale było mi to na rękę. Wyszłam ze szkoły i stanęłam na chwilę żeby zobaczyć co było zadane, sięgnęłam do torby i wyjęłam zeszyt, potem sprawdziłam godzinę. Byłam spóźniona. Kiedy schowałam telefon do kieszeni ktoś na mnie wpadł i upadłam z hukiem na ziemię, a razem ze mną moje zeszyty. Usiadłam i zobaczyłam nad sobą Harr'ego, jednego z tego gangu miejscowego. Uśmiechnął się i powiedział:
- Dzień dobry.
- Przed tym jak na mnie wpadłeś tez tak myślałam.- odpowiedziałam ostro. Spojrzałam na swoją nogę, spodnie w kolenie były rozdarte, a noga rozwalona. Krew lała się strumieniami.
- Wszystko w porządku?- zapytała Harry, który ciągle stał nade mną.
- A wygląda jakby było?
Zamilkł. Nic dziwnego. Podniosłam szybko zeszyty, spakowałam je i próbowałam wstać, ale było to w tamtej chwili bardzo ciężkie (przez nogę). W końcu zobaczyłam, że Harry podaje mi rękę. Nie chciałam jego pomocy.
- Wydawało mi się, że się spieszysz.- powiedział. Niechętnie podałam mu rękę, a on pomógł mi wstać.
- Poradzisz sobie?- zapytał.
- Nie jestem kaleką.- zadrwiłam i ruszyłam do domu. Mój idealny kucyk się zepsuł, więc rozpuściłam czarne długie włosy. Do domu miałam kawałek drogi. Wyjęłam z torby słuchawki i podpięłam je do telefonu. Przez całą drogę słuchałam piosenek ulubionego zespołu.
-----------------------
I jak podoba się pierwszy rozdział?? Komentujcie proszę. Przyjmuje każdy komentarz.
Swietne :D
OdpowiedzUsuń