środa, 12 listopada 2014

Rozdział 23

Wypadłam biegiem z szopki i sunęłam podskakując i jednocześnie zapinając spodnie w stronę samochodu Harry'ego. Zaraz za mną biegł i on ponieważ słyszał dokładnie całą moją rozmowę z Kim. Wpadłam do samochodu, a zaraz za mną Harry. Szybko odpalił silnik i ruszył szybko przed siebie.
- Uważaj! Nie musisz jechać aż tak szybko!- krzyknęłam kurczowo opierając się o deskę rozdzielczą- Zwolnij wariacie!
Chłopak skręcił szybko, a mnie żołądek podszedł do gardła bo już myślałam, że samochód nie wytrzyma. Szczerze to myślałam, że wpadniemy w poślizg biorąc pod uwagę tę 'wspaniałą' pogodę. Chwilę potem byliśmy w mieście i jeśli jechalibyśmy normalnie to dotarlibyśmy na miejsce w 5 minut.
- Harry, serio, znij.- poprosiłam patrząc na niego, ale on nawet nie wykazał, że słyszał co do niego mówiłam. - Harry, to nie jest daleko, nie musisz tak pędzić...- ciągnęłam - Harry!- wrzasnęłam w końcu, a on na mnie spojrzał bez zrozumienia.
- No co?- zapytał idiotycznie.
- Zwolnij, okay? O nic więcej teraz nie proszę.
- Ale...
- Żadne 'ale'!- przerwałam mu - Masz zwolnić czy ci się to podoba czy nie!
Chłopak pokręcił głową po czym zwolnił. Jechaliśmy jakieś 60km/h co było dosyć w porządku. Nie pędziliśmy już 150...
Westchnęłam i spojrzałam na niego.
- Dziękuję.- powiedziałam w końcu. Chłopak kiwnął głową na 'tak' i skręcił przed dom Kim. Zatrzymał się i czekał aż wysiądę. Przysunęłam się w jego stronę i trąciłam go ramieniem, ale on ani drgnął.
- Harry?- zapytałam cicho.
- Hymm?- mruknął zamiast odpowiedzi. Westchnęłam cicho i odwróciłam jego twarz do mojej, a potem nie czekając na pozwolenie złączyłam nasze usta w pocałunku. Było w tym trochę pośpiechu ale nic nie mogłam poradzić na to, że moja mama miała ochotę by mnie wypatroszyć. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że chłopak był na mnie zły.
- Harry?- zapytałam cicho nie przerywając pocałunku.
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć... Coś ważnego...
No i wtedy przestał i patrzył na mnie uważnie, a mnie serce podeszło do gardła bo zdałam sobie sprawę z tego, że za kilka sekund moje życie może się po prostu zawalić. I nigdy nie powstać z powrotem. Ale co gorsza bałam się, że stracę jego zaufanie na zawsze, jeśli takowym mnie darzył.
- Słucham.- popędził mnie.
- Ja... Ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć.- uciekałam przed jego wzrokiem, nerwowo poprawiłam grzywkę i patrzyłam w dół - Wszystko się pokomplikowało, właściwie sama się na to zgodziłam, ale byłam na ciebie wściekła... Ja... Wydaje mi się, że nic już nie będzie takie jak wcześniej, dzisiaj czy wczoraj, Harry.
Niechętnie zmierzyłam się z jego wzrokiem, patrzył na mnie uważnie nic nie rozumiejąc.
- Wytłumacz.- nakazał.
Kiwnęłam głową i znów zaczęłam mówić. Nie chciałam przestawać.
- Ja... Ohh... To wszystko takie niesprawiedliwe - zaklęłam cicho - Ja... Wyjeżdżam.
Spojrzałam na niego z zaszklonymi oczami.
- Na długo?- zapytał.
- Na zawsze...- spojrzałam na niego, był w kompletnej kropce - Do taty, mama jest w ciąży, niedługo w domu nie będzie miejsca dla nas wszystkich, ktoś musiał jechać do ojca.
- Ale czemu tym kimś masz być akurat ty? Masz dwoje rodzeństwa do cholery!- krzyknął wściekły i mocno uderzył w kierownicę na co ja podskoczyłam w miejscu.
- Mnie nic tu nie trzyma, Sam ma Emma'ę, Brook studia, a ja? Co ja mam tutaj na tyle ważnego by zostać? Ja nie mam nic, Harry.
Chłopak rozwścieczony złapał mnie za ramiona i zaczął trząść mną jak lalką. Byłam przerażona, bałam się go.
- Rose! Masz tu wszystko! Rodzinę! Przyjaciół! Mnie! A co ze studiami?! Gdzie będziesz studiować kiedy wyjedziesz?!
- Ne bądź śmieszny.- powiedziałam przełykając ślinę nerwowo - Jeśli skończę liceum to będzie cud. Studia to coś co mnie nigdy nie czeka, Harry. Jestem na nie za głupia.
- Nie Rose! Nie! - krzyknął - Nie możesz wyjechać ani teraz ani nigdy! Masz przyjaciół którzy cię potrzebują! Jeśli nie pójdziesz na studia zmarnujesz sobie życie!
- Co jak co, ale życie zmarnowałam sobie już dawno temu, Harry. Teraz mam do wyboru albo życie marne albo śmierć, a mnie nie odpowiada żadna z tych opcji. Po prostu jestem nikim, dobija mnie myśl, że muszę to teraz zaakceptować.
- Mnie pasuje bycie nikim bo wtedy wiem dla kogo naprawdę coś znaczę. - wymamrotał pod nosem patrząc tępo na drogę przed nami.
- Dla kogo?- zapytałam cicho - Jeśli dla kogoś coś znaczysz to ta osoba nie pozwoli ci zmarnować sobie życia. Gdybym miała możliwość iść na studia to bym poszła.
Chłopak spojrzał na mnie po czym ujął moją dłoń.
- Ja swoje życie zmarnowałem, twojego nie pozwolę.
Powoli wyślizgnęłam swoją rękę i wysiadłam z samochodu, a kiedy odwróciłam się wóz ruszył z piskiem opon i już po kilku sekundach Harry zniknął za zakrętem.
Nagle z budynku w którym mieszkała Kim wybiegła moja siostra, podniecona i zadowolona.
- Czy to był Harry Styles?- zapytała uroczo.


***


- Ten chłopiec to rozrabiaka, nie jest dla ciebie odpowiedni, Rose.- mówiła moja mama chodząc w kółko przede mną. Ja siedziałam sztywno na kanapie i patrzyłam w tylko mnie znany punkt.
- Słyszałem, że był już w więzieniu, jeśli to prawda to na pewno trafi tam znowu. - powiedział Sam, który akurat siedział obok mnie. Brook z kolei siedziała po mojej drugiej stronie i w ten oto piękny sposób nie mogłam się ruszyć z miejsca. Byłam zmuszona słuchać ich wywodów. Westchnęłam.
- Pewny jesteś?- zapytałam ironicznie. Sam obdarzył mnie spojrzeniem 'nienawidzę cię' i spojrzał na mamę spojrzeniem 'powiedz jej coś'. Mama oczywiście musiała go posłuchać.
- Jak ty się zwracasz do starszych?!- krzyknęła rozdrażniona. - Gdzie szacunek?!
- A co z szacunkiem dla mnie?!- odpysknęłam jej wkurzona - Nie mam już nawet prawa widywać się z kim chcę?! Jakoś do Niall'a i Kim nic nie macie!
- Bo Niall i Kim nie piją, nie ćpają i nie jeżdżą na nielegalne wyścigi samochodowe!
Słysząc to wybuchnęłam śmiechem.
- Żebyście się nie zdziwili!
- Z resztą- wtrąciła się Brook - Widywać możesz się z kim chcesz, ale to co widziałam w samochodzie przechodzi chyba przez granicę koleżeństwa.
Załamałam się.
Jak Brooklyn mogła mi to zrobić?!
Moja matka patrzyła na mnie przerażona.
- Ty chyba z nim nie...
- Mamo!- krzyknęłam błagając ją by przestała mnie osądzać o rzeczy o których nie ma pojęcia.
- Spokojnie, tylko się całowali.- zaśmiała się Brook przedrzeźniając moje pocałunki - Od tego raczej nie będziesz mieć wnuków.
- Brooklyn zamknij się!- podniosłam głos na siostrę, ale ona dopiero się rozkręcała.
- I z tego co widziałam to nasza kochana Rossie zaczęła!
Spojrzałam na mamę, która kiwała głową na 'nie' z dezaprobatą.
- Rose... Nie mogę cię wcale poznać ostatnio. Jesteś jakaś taka inna i nieobecna, w ogóle cię nie obchodzimy, masz nas gdzieś, nie podoba mi się to.
Spojrzałam na zegarek. Była godzina 8.47, a ja do szkoły miałam na 9.15 z racji tego iż musiałam jeszcze porozmawiać z Harry'm przed zajęciami.
- Cóż... wychodzi na to, że porozmawiamy o tym kiedy wrócę ze szkoły bo teraz muszę iść się edukować. - powiedziałam z uśmiechem. Byłam wybawiona i ten jeden raz cieszyłam się z tego, że idę do szkoły.
- Oooo... nie.- powiedziała moja matka - Nigdzie nie pójdziesz. A przynajmniej nie wypuścimy cię stąd dopóki nie uznam, że ten temat jest już kompletnie wyczerpany. A na to się na razie nie zapowiada.
Brooklyn głupio się uśmiechnęła, a mnie naszła ochota żeby tak ją wziąć i poddusić. Oczywiście bym ją chętnie zabiła, ale nie za bardzo podoba mi się myśl, że potem będę musiała siedzieć w więzieniu z racji tego, że miałabym dwóch świadków.
Postanowiłam się więc opanować.
- Ale o czym ty chcesz jeszcze rozmawiać?- zapytałam zażenowana.
- Czemu nie było cię w nocy w pokoju kiedy powiedziałaś Sam'owi, że idziesz spać?- zapytała mama podpierając się o biodra rękoma.
Czułam się jak na komisariacie.
- Mam ci się wyspowiadać?- zapytałam ze śmiechem.
- Jeśli będzie trzeba...- westchnęła.
Pomyślałam sobie, że byłby to dobry moment by wypomnieć jej to iż jest w ciąży z adwokatem, który prowadził jej sprawę rozwodową, ale... to jednak moja matka i jakoś nie za bardzo podobała mi się wizja doprowadzania jej do płaczu.
- Emm... poszłam na imprezę... Z Harry'm. - powiedziałam po części prawdę, no bo... kurcze... byliśmy w końcu na imprezie.
Mama westchnęła.
- Znowu ten Harry!- krzyknęła poirytowana
- Co ci w nim nie pasuje?!- oburzyłam się.
Matka nie miała prawa osądzać kogoś kogo nie znała, nawet Harry'ego.
Ja doskonale wiem, że Harry miał niezbyt dobrą reputację, kogo byś nie zapytała to by powiedzieli, że nie jest to ktoś interesujący i od takich trzeba się trzymać z daleka, ale nie był jakiś bardzo straszny. Znaczy...
Nie było tak jak można było sobie wyobrazić.
- Wszystko, Rose! Wszystko mi w nim nie pasuje! Ma mnóstwo tatuaży, jest nieodpowiedzialny i zapewne sypia z kilkoma dziewczętami jednej nocy! - wykrzyczała moja matka pełna furii. Chciałam ją wtedy spoliczkować.
- Nie masz prawa mówić tak o osobie o której nic nie wiesz.- wyszeptałam - On może ma złą reputację, ale tak na prawdę jest miły i ma uczucia. - spojrzałam jej w oczy i wysyczałam: - On też ma uczucia i jego też może dotknąć to co właśnie o nim powiedziałaś.
- Masz zakaz widywania się z tym chłopakiem, Rose! Jeśli zobaczę cię w jego towarzystwie choć jeden raz to słowo daję, że natychmiast pojedziesz do ojca do Polski!
- Mamo!- krzyknęłam zrywając się z kanapy - Nie masz prawa zabraniać mi się z nim widywać! Mam już 18 lat, nie jestem dzieckiem!
- Co cię tak do niego ciągnie, że nie możesz mnie po prostu posłuchać?!- oburzyła się moja rodzicielka.
Czułam, że zaraz wybuchnę więc wykrzyczałam najgłośniej jak tylko potrafiłam:
- KOCHAM GO! KOCHAM! OKAY?! KOCHAM JAK TY NIGDY NIKOGO NIE KOCHAŁAŚ! I NIE ZAKAŻESZ MI SIĘ Z NIM WIDYWAĆ, NIE MASZ DO TEGO PRAWA!
Wszyscy patrzeli na mnie oszołomieni, ale nie dlatego, że krzyczałam jakoś strasznie głośno, po prostu nie spodziewali się tego, że wykrzyczę nagle iż kocham Harry'ego Styles'a, chłopaka, który prawdopodobnie nawet nie wie co znaczy słowo 'miłość'.
- Mam nadzieję, że ten temat już został wyczerpany. - powiedziałam, podniosłam swój plecak i wyszłam z domu w kierunku szkoły.







---------------------------------------
Więc mamy już rozdział 23 :D mam nadzieję, że się spodobał. Ostatnio strasznie nie chce mi się pisać, więc nie miejcie mi za złe tego, że dodaję jakoś strasznie wolno. Po prostu mam masę nauki i strasznie dużo rzeczy do zaliczenia i nie wyrabiam. Jeszcze raz proszę o zostawienie komentarza jeśli ktoś to czyta. Nawet głupia kropka. Można komentować z anonima więc to chyba nie jest jakiś straszny problem.

JEŚLI CZYTASZ= ZOSTAW KOMENTARZ 

6 komentarzy:

  1. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xx
    Cieszę się, że nadal piszesz ten blog, kłamałabym, jakbym niepowiedziała, że to jeden z moich ulubionych blogów.
    Pisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
    Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ,kocham i kocham. Chcę już nn.Loola:D♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  6. OLKA
    przypomnij mi abym ci dala soczystego ( wotXD) kopa w dupe w nagrode
    Zajebiaszczy rozdzial
    Slyszalam jak Rose krzyczy XD
    Nie musisz uzywac capslocka bo to zle wyglada, wystarczy ze napiszesz ze glosno krzyczala
    "Rady Gosi zawsze na propsie"
    Pozdrawiam Krzysztof Ibisz

    OdpowiedzUsuń