środa, 5 listopada 2014

Rozdział 22

UWAGA!! ROZDZIAŁ POSIADA TREŚCI 18+, WIĘC TRZYMAJCIE MONITOR Z DALEKA OD RODZICÓW BO POTEM BĘDZIE PROBLEM ;)


Rose's P.O.V
- Harry!- krzyknęłam przerażona. - Harry pomóż mi! 
Osiłek leżący nade mną uśmiechnął się głupio, a mnie przeszły ciarki. Był w moim wieku, ale... Nikogo w moim wieku się tak nie bałam. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek na co ja splunęłam mu w twarz. 
- Ty suko!- krzyknął przecierając oczy. Szybko wyminęłam go i pędem podbiegłam do drzwi i zaczęłam je szarpać.
- Harry! Harry!- krzyczałam próbując opanować zbierające się w moich oczach łzy. Chłopak po drugiej stronie walnął w przeszkodę (drzwi) i odkrzyknął:
- Rose, nic ci nie zrobił?!
- Nie...- załkałam - Jeszcze nie. 
Odwróciłam się i zobaczyłam jak tamten rozwścieczony idzie w moim kierunku. Oparłam się o ścianę obok drzwi.
- Idzie tu! Harry! Zrób coś! - krzyczałam i mało brakowało do tego bym się rozpłakała. Facet złapał mnie w talii i przerzucił przez ramię. - Harry! Harry! Boję się! 
- Zamknij się!- krzyknął na mnie dryblas i mocno ścisnął moje nogi, miałam wrażenie, że zmiażdżył mi mięśnie. Zaczęłam się drzeć najgłośniej jak tylko umiałam. Miotałam się i biłam go po plecach i pośladkach ale to nic nie dawało. W końcu rzucił mnie na łóżko i zaczął rozpinać pasek spodni, a ja nerwowo przełknęłam ślinę. 
Z nadzieją spojrzałam na drzwi.
- Harry, błagam! 
- Już za późno i dla ciebie i dla niego.- zaśmiał się ten dekiel i próbował zdjąć mi majtki, ale ja szarpałam się najszybciej jak tylko umiałam.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam - Puść! Harry!
Chłopak przygniótł moją nogę i słowo daję, że bolało tak mocno, że śmiało mogłam powiedzieć, że mi ją złamał. 
I nagle zawiasy puściły, a Harry rzucił się na to... coś co chciało mnie zgwałcić. Szybko go powalił i uderzył tak mocno, że tamten stracił przytomność. Patrzyłam na to przerażona. Harry spojrzał na mnie i wgramolił się na łóżko obok mnie. Przez chwilę patrzyłam na nieznajomego który leżał nieprzytomny na podłodze, przełknęłam ślinę i wtuliłam się w tors Harry'ego.
- Tak bardzo się bałam...- załkałam, a on pogładził mnie po głowie - Myślałam, że nie zdążysz...
- Tak...- westchnął - Ja też. 
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj, Harry. Obiecaj. 
Podniosłam wzrok i patrzyłam mu w oczy z nadzieją, a w jego oczach widziałam smutek. 
- Obiecaj.- załkałam - Błagam. 
- Obiecuję.- powiedział w końcu, wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i tym razem objęłam go w pasie, pomagało. Strach znikał.
- Czuję się taka bezpieczna...- wyszeptałam - Wiem, że to głupota, ale zabierz mnie stąd. 
Podniosłam głowę i znów na niego spojrzałam. Patrzył na mnie zdziwiony i  zaciekawiony. Dotknęłam jego loków i prawie się rozpłynęłam. 
- Dobrze, ale dokąd?- zapytał.
Musnęłam jego wargi, mają taki niesamowity smak. Kurcze, wyglądają jakby smakowały malinami, a ja tymczasem czuję miętę. 
- Nad jezioro, tam gdzie byliśmy ostatnio. 
- Dobrze.- uśmiechnął się do mnie ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. 
- Dobrze.- powtórzyłam.
Chłopak dał mi całusa, krótkiego, ale mi to wystarczyło bo wystarczyło, że się uśmiechał, nie musiał mnie całować. Uspokajało mnie patrzenie na jego dołeczki. Też go pocałowałam, szybkie, urocze pocałunki, które zakończył całusem w nos. Zaraz potem wstaliśmy.


***


Droga trwała nieubłaganie długo. Może to dlatego, że dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać co się stało. Nie płakałam, może wyczerpałam zapasy łez, fajnie by było. Harry kilkakrotnie próbował mnie zagadać, ale rozmowa się nie kleiła. 
Nagle mnie oświeciło. 
- Czemu nie zawiązałeś mi oczu?- zapytałam nagle, jakby impulsywnie co sprawiło, że Harry się... zdziwił. Odwrócił wzrok w moją stronę i poprawił się na siedzeniu jakby nagle przestało być wygodne. 
- Nie wiem.- westchnął w końcu - Nie umiałem, nie chciałem... 
- Nie umiałeś czy nie chciałeś?- dociekłam. Może byłam zbyt nachalna, ale w tamtej chwili miałam to w nosie. 
- A co to za różnica?- zapytał jakby zdenerwowany. 
- Dla ciebie może żadna, ale dla mnie wielka, Harry. - powiedziałam i znów wgapiłam się w pustą drogę przede mną. - Jeśli nie chcesz mówić to nie mów. 
- Rose...- westchnął zrezygnowany. 
Odwróciłam się w jego stronę i mruknęłam pytająco. Patrzył mi chwilę w oczy, ale potem znów zajął się drogą. Zrobiłam to samo. 
- To nie tak jak się wydaje. - powiedział skręcając w prawo. Właściwie nie patrzyłam na drogę, miałam gdzieś to gdzie znajduje się jeziorko. Byłam zawiedziona. 
- Jasne.- mruknęłam. 
- Serio chcesz się kłócić o to czemu nie zawiązałem ci oczu jakąś brudną szmatką?- zapytał stając przed lasem. Otworzyłam sobie drzwi i ruszyłam w jego stronę. Słyszałam jak Harry trzaska i biegnie za mną, ale miałam to gdzieś. 
- Rose!- krzyknął za mną. - Serio o to chcesz się wkurzać?
- Nie, nawet nie chcę się kłócić.- westchnęłam w pustą przestrzeń - Po prostu wpienia mnie fakt, że nie chcesz powiedzieć mi prawdy. Tyle. 
- A niby skąd przypuszczenie, że kłamię?- zapytał zastawiając mi drogę. Spojrzałam na niego jak na skończonego idiotę, którym z resztą był. 
- A niby czemu miałbyś nie kłamać?- zapytałam poirytowana - Jesteś w końcu Harry Styles, znany z kłamstw, przestępstw i jedno nocnych znajomości z żeńską częścią szkoły więc czemu miałbyś nie kłamać? 
- Wyszło szydło z worka!- zaśmiał się głupio - O to ci chodzi! Uważasz, że przespałem się z tyloma dziewczynami! A co w tym złego?
Ruszyłam przed siebie i dotarłam na pomost, wyglądał ślicznie, tak jak go zapamiętałam ostatnio. Harry znów zastawił mi drogę. 
- Zadałem ci pytanie, Rose.- powiedział twardo. 
Moja cierpliwość się skończyła.
- Kompletnie wszystko jest w porządku! - krzyknęłam - Jestem pewnie tylko następną dziewczyną, którą przelecisz, ale co tam! Nie ma w tym nic złego! Bawisz się uczuciami tych dziewczyn, ale masz rację, nie ma w tym nic złego! Masz rację! Przyznaję!
Chłopaka zatkało.
- Ale...- jęknął.
- Daj już spokój, Harry. Mam dość, zniosłam dziś za dużo, a kłótnia z tobą nic nie pomoże, tego jestem pewna. - powiedziałam sucho. Nie było w tym uczuć.
- Dobra, to co chcesz dziś robić?- zapytał próbując się uśmiechnąć, ale średnio mu wyszło przez co jego usta wykrzywiły się w grymasie jakby zobaczył świnię tarzającą się w gównie. Wybuchnęłam głośnym śmiechem co rozluźniło atmosferę. Harry czuł się niezręcznie, ale zaraz potem wypuścił długo wstrzymywane powietrze i zapytał:
- Możemy zapomnieć o tej rozmowie?
Pokiwałam głową dusząc śmiech.
- Co cię tak bawi?
- Nie obraź się, ale ty.
- Ja?
- Ty.
- Czemu?
- Bo jesteś śmieszny.
- Nie jestem, ja jestem przerażający.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Znowu kłamiesz.
- Oskarżasz mnie o kłamstwo?
- Uważam, że łżesz.
- Taak?
- Taak.
Harry wydął usta i zaraz potem rzucił się na mnie gilgocząc mnie wszędzie gdzie się dało. Zaniosłam się głośnym, niepohamowanym śmiechem próbując nieudolnie zrzucić z siebie Harry'ego, ale oczywiście nie dałam rady. W końcu wyszło na to, że przeturlaliśmy się na samą krawędź pomostu i, jak przeczuwałam, wyszło tak, że Harry leżał na mnie, a nie na odwrót. Chciałam by było na odwrót. Miał nade mną przewagę co mnie nie ukrywam trochę wprawiało w obłęd (czyt: strach). Ale dalej oboje się śmialiśmy co mnie rozluźniało.
- Harry?- zapytałam nagle.
- Hymm?- mruknął zakładając mi kosmyk włosów za ucho. Powoli przełknęłam ślinę i zaczęłam się zastanawiać czy powinnam o to pytać.
- Skąd on cię znał?
- Kto? Richard?- zapytał zdziwiony - Nigdy się nie lubiliśmy. Poznał mnie z nim Louis jakieś 2 lata temu, od razu nie przypadliśmy sobie do gustu.
- Och... Ale chyba nie przez ciebie chciał mnie porwać, tak?- zapytałam niepewnie, ale zaraz potem rozluźniłam się widząc minę Harry'ego.
- Porwać?- powtórzył.
- Noo tak. - westchnęłam - Powiedział, że musi mnie gdzieś zabrać, a dopiero jak zaczęłam cię wołać się rozmyślił i postanowił... -przełknęłam nerwowo ślinę - no wiesz...
Oczy mi się zaszkliły, a Harry poprawił moje włosy, które wpadły mi do oczu. Pokazał mi palcem bym była cicho i powiedział:
- Nie płacz, tu ci nic nie grozi, Rose. Nie ze mną.
Pokiwałam szybko głową i patrzyłam na niego, rozglądał się po lesie jakby się bał, że coś w nim jest. Położyłam głowę na deskach i westchnęłam.
- Harry?- zapytałam.
Spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam, odwzajemnił mój uśmiech i powoli zaczął przybliżać twarz do mojej. Jednak zatrzymał się jakieś 2 centymetry od moich warg jakby się zastanawiał, ale ja nie czekałam i szybko pokonałam tą odległość. Może jestem głupia (nie może tylko na pewno), ale wydawało mi się, że nasze wargi idealnie do siebie pasują. W pocałunkach był lekko wyczuwalny pośpiech, jakby wszystkiego było dla nas za mało.
Czułam w nich pożądanie, dziwne jak na mnie, to było zupełnie inne niż to, które czułam u Rick'a.
Harry odsunął twarz i patrzył na mnie uważnie.
- Co my robimy?- zapytał zdziwiony. Próbowałam przyciągnąć jego twarz, ale był spięty i nawet nie drgnął.
- Nie mam pojęcia.- wyszeptałam z uśmiechem - Ale podoba mi się to, Harry.
- Nie możemy.- powiedział i próbował wstać, ale nie pozwoliłam mu. Zatrzymałam go swoim wzrokiem, nie mięśniami. Patrzyłam na niego jakbym chciała mu coś powiedzieć, więc spojrzał na mnie jeszcze.
- Harry?- zapytałam.
- Tak?
- Ufam ci.
Te słowa kompletnie zbiły go z tropu, niby takie tam zwykłe, krótkie dwa słówka, a jednak wstrząsnęły kimś takim jak Harry Styles.
Patrzył na mnie pytająco, a ja wyjaśniłam:
- Wcześniej tego chciałeś, ale ja ci nie ufałam i nie byłam na to gotowa. Teraz ci ufam.
- A jesteś gotowa?- dopytywał.
Pocałowałam go delikatnie w usta i wyszeptałam mu do ucha:
- Jak nigdy.
Powoli znów go do siebie przyciągnęłam i nasze wargi znów się zetknęły, tym razem delikatniej i poważniej. Harry wśliznął swoje dłonie pod moją koszulkę, a mnie przeszły ciarki, ale nie z przyjemności.
Chłopak wyczul to i odsunął się.
- Coś nie tak?- zapytał.
- Nie, nie...- pokręciłam głową trochę za szybko- Ja tylko... Znaczy... Chyba nie chcesz tego robić tutaj, tak?
Harry znów mnie pocałował, po czym wziął mnie na ręce jakbym nic nie ważyła. Przytulałam go do siebie zdenerwowana.
- Rose, złotko.- powiedział uśmiechając się do mnie- Ty mnie chyba nie znasz.
Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w zagłębienie w jego szyi.
- Na to liczę...- westchnęłam co spowodowało, że poczułam jak Harry uśmiecha się na te słowa. Chłopak zaniósł mnie do jakiejś małej chatki, pewnie była jego zważając na to, że miał do niej klucze, ale nie zapytałam go o to.
Kiedy tylko weszliśmy do środka wszystko poszło szybko. Znów zaczęliśmy się całować, ja zaczęłam ściągać ubranie, on zaczął ściągać swoje. Jak w bajce, gdyby nie brać pod uwagę tego, że w bajkach nikt się nie rozbiera.
Kiedy byliśmy w bieliźnie Harry wyszeptał mi do ucha:
- Jesteś piękna.
Na co ja oczywiście musiałam się zarumienić.
Szczerze to nie wiem skąd ani dlaczego, ale Harry ma lepszą wprawę w rozpinaniu stanika niż ja. Trochę żenujące. Przynajmniej dla mnie. Nie czułam się przy nim naga, a raczej akceptowana.
Sama 'akcja', że tak to nazwę była dość... bolesna. Ale obawiałam się tego biorąc pod uwagę to, że mój pierwszy raz był jaki był. Strasznie bolało i przeszłam przez to tylko dlatego, że Harry mnie przytulał za każdym razem gdy bolało co sprawiało, że całkiem zapominałam o tym, że przecież mnie boli. Pod koniec zaczął przyspieszać, ale wcześniej upewnił się czy już nie sprawia mi tym bólu, a ja oczywiście skłamałam mówiąc mu, że nie. Bolało dalej, ale już dużo, dużo mniej. Czułam się przyjemnie w jego ciepłych objęciach. Doszliśmy w tym samym czasie, a potem zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu. Co chwilę się śmialiśmy, było przyjemnie. Tuż nad ranem zadzwoniła do mnie Kim.
- Tak?- odebrałam z uśmiechem wtulając się mocniej w tors Harry'ego. Chłopak pogłaskał mnie po włosach, a ja uśmiechnęłam się błogo.
- Rose? Gdzie ty jesteś?- Kim mówiła zaniepokojona.
- Spokojnie... Ja... poszłam na imprezę.- powiedziałam, właściwie to nie skłamałam.
- Jakie spokojnie?! Twoja matka dzwoniła do mnie czy jesteś u mnie! Powiedziałam, że tak, a ona na to, że za pół godziny po ciebie przyjeżdża! Zapierdalasz tutaj, i to biegiem!
Tęczówki mi się rozszerzyły.
- Dobra, dobra, zaraz tam będę.








----------------------------------------------------------------------
Wiem, że dałam plamę, miałam dodać jak mogłam najszybciej, ale jakoś ciężko mi się było zabrać do tej całej końcówki, bo... no kurcze, nie umiem pisać scen 18+ co zresztą widać bo wyszła wielka KUPA -.-
Wielkie dzięki za komentarze pod ostatnim rozdziałem bo zachęciły mnie do pisania, a dla gosi mam jedną zasadniczą uwagę:
Nawet jeśli napiszesz 1000 komentarzy to ja i tak uznam je za jeden -.-
Ten zboczuch zachęcał mnie do pisania i jestem ci za to wdzięczna jak to ty napisałaś 'piepsznąć cię?!', szczerze mnie to bardziej rozśmieszyło niż wystraszyło XD
Koffam was
Olson*.*
NASTĘPNY ROZDZIAŁ= 3 KOMENTARZE
P.S. te od gosi liczone są jako jeden 

6 komentarzy:

  1. No wiesz co?! XD ja sie tak staram a ty mnie ignorujesz
    Mialam ci przypiepszyc jak zobaczylam te napisy na poczatku bo mowila zeby jej nie gwalcil i jednak mnie posluchalas :D a scena z Harrym swietna tylko mam podpowiedz: wiem ze we wszystkich +18 dochodza w tym samym czasie ale to bullshit (nie pytaj skad wiem XD)
    I tak bede pisac komentarze ale LUDZIE PISZCIE TE KOMY BO SIE ZESRAM XDD pozdrowionka ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam Mela ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam
    http://presuming-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oł Yeah.Jesu, ale jestem podjarana tym rozdziałem.Sądzę że jesli napisałabym w komentarzu tylko jedno słowo czyli w tym przypadku : "zajebiste" nie zmieniło by to postaci komentarza także : ZAJEBISTE

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedna z najlepszych historii jakie kiedykolwiek czytałam. Pozdrawiam i życzę dużo weny. <3Ściskam Mela

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
    weny zycze..!
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń