czwartek, 4 września 2014

Rozdział 12

Wróciłam do domu prawie cztery godziny po naszej rozmowie, a rozmawialiśmy jeszcze długo...Lepiej go poznałam i odkryłam, że coś w nim jest nie tak. Jakby zmienił... taktykę? Tak to można nazwać? Najpierw był nachalny, a teraz miły...
Nigdy nie zrozumiem facetów...
Mama nawet nie pytała gdzie byłam i sama zaproponowała mi napisanie usprawiedliwienia do szkoły. Taa... Czuła się winna więc napisała mi przy okazji zwolnienie z WF-u.
Fajnie...
W szkole miałam coś do załatwienia i trochę zaniepokoiło mnie zachowanie Harry'ego, był rozkojarzony i zły na cały świat. Nie chciałam go bardziej denerwować pytaniami na temat jego nastroju więc siedziałam cicho, ale było mi smutno, że nawet się do mnie nie uśmiechnął. Kompletnie mnie olewał, jakbym nie istniała...
Trochę denerwujące...
Na 3 przerwie zajęłam sobie szkolną plotkarę na 10 minut co było dużym osiągnięciem bo wszyscy w szkole chcą od niej jakichś informacji, ma je oczywiście w małym paluszku, a jeśli nie to szybko wybada i powie to co chcesz od niej wiedzieć.
Stanęłam za nią kiedy zamykała szafkę, lekko podskoczyła kiedy zobaczyła mnie za plecami, ale trudno.
Życie...
- Umm... Hay.- powiedziała cicho poprawiając przy tym włosy.
- ...Hay...- powiedziałam niechętnie i dość posępnie. - Słuchaj mam do ciebie sprawę...
Lekko podniosła książki by trzymać je wygodnie i słuchała zaciekawiona nową sprawą do wybadania.
- Chcę żebyś zebrała trochę informacji na temat pewnej osoby... - przemilczałam jak ma się nazywać, a ona całe szczęście załapała, że dowie się tego potem - Masz zebrać coś ważniejszego, jakieś niepokojące plotki, to co mówią o tej osobie przyjaciele... jasne?
- Tak, mam się dowiedzieć czegoś ważnego.- uśmiechnęła się miło.
- Dokładnie.- podałam jej rękę, pomiędzy palcami miałam kartkę z imieniem i nazwiskiem 'Harry Styles'.  Właściwie sama nie wiedziałam czego dokładnie szukam, ale przecież to co powiedział dzień wcześniej nie wzięło się znikąd! Coś z nim jest nie tak i ja wybadam co!
Mój umysł nawet nie sądził, że łapie się w dużą i mądrą pułapkę...


***


Na następnej lekcji Lily (plotkara) nic kompletnie nie wiedziała. Nic. Kompletna pustka poza plotkami, które znał każdy w szkole. Szczerze mówiąc myślałam, że szybko dowiem się o nim czegoś interesującego, ale nie...
Dziwne...
Szkolna plotkara powinna wiedzieć wszystko, a tymczasem nie wiedziała nic.
Kiedy wychodziłam już z placówki dogoniła mnie zdyszana.
- Co jest?-zapytałam zdziwiona.
- To był przypadek, przysięgam.- mówiła przerażona - Ja, ja nie słyszałam wszystkiego, ale...
- Ale co?
- N-nie tutaj, jeszcze ktoś usłyszy.- ściszyła lekko głos.
- Dobra, dobra. Ale gdzie możemy iść?
- Do parku, tak. Do parku.- dziewczyna była w totalnym szoku. Z resztą, usłyszała za wiele jak na nią, pff... na nią, to brzmi trochę dziwnie skoro dziewczyna wie więcej niż ksiądz... Ale...
Kiedy usiadłyśmy na ławce w parku, a Lily się uspokoiła zaczęła się rozglądać czy nikogo nie ma w pobliżu.
- To... co słyszałaś?- zapytałam.
- Umm... Przez cały dzień nie dowiedziałam się niczego więc postanowiłam, że nie będę się tym zajmować, bo pewnie niczego nie znajdę...- westchnęła cicho - Ale kiedy wychodziłam z toalety zauważyłam w kącie wszystkich jego znajomych. Rozmawiali o nim, ale co chwilę się uciszali nawzajem i nie słyszałam wszystkiego...
- Jego tam nie było?
- Nie.- pokiwała głową.
- O czym mówili?
- O tym, że ta praca go pogrąży, że powinien ją rzucić, że to nie w porządku... Potem zaczęli rozmawiać o zabójstwie...-przełknęła nerwowo ślinę - ...i świadkach...
- Co?- nie wiedziałam co mam o tym myśleć, Lily raczej mówiła prawdę, była przerażona, ale skąd miałam gwarancję skoro nikogo tam nie było? -Nie widzieli cię?
- Byli na korytarzu, a ja w łazience. Kiedy skończyli rozmawiać sprawdzali czy nie ma nikogo w toalecie, zostały im chyba trzy kabiny do sprawdzenia, byłam w jednej z nich, ale przerwał im dzwonek i wyszli.
Wtedy zrozumiałam czemu Lily była tak przerażona. Nie wiadomo co by jej zrobili gdyby się dowiedzieli o tym, że tam była, a skoro sprawdzali toaletę, to mówili wcześniej o czymś ważnym. Nawet bardzo...


***


Chodziłam nerwowo po pokoju nie wiedząc co mam o tym wszystkim sądzić. Co chwilę patrzyłam na komputer, telefon czy drzwi nie za bardzo wiedząc co mam zrobić. Czy Harry napisze na fb, może wyśle SMS-a lub przyjdzie osobiście?
Tak minęły mi trzy dni, Harry przez ten cały czas był w szkole, ale mnie olewał...
Yeah...
Po szkole chodziłam nabuzowana i nerwowa, przyjaciele oczywiście na tym nie ucierpieli bo powiedziałam im, że źle się czuje... Niall dzwonił do mnie kilka razy, tak samo Kim i Lola, reszta tylko kazała im mnie pozdrowić. Poza Rick'iem oczywiście... Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, w domu nie było zbyt przyjemnie więc właściwie zanim wracałam siedziałam po kilka godzin w bibliotece i czytałam. Serena'y nie było w szkole bo musiała pojechać do chorej babci, miałam już nawet zaproszenie na jej pogrzeb, tylko, że nie znano jeszcze dokładnej daty...
Yeah...
Oczywiście zaproszenie było od babci Ser, kto inny mógłby wpaść na takie głupstwo? Chyba tylko ja...
Kiedy kłótnie w domu stały się ogłuszające postanowiłam wyjść na most, gdzie byli aktualnie moi przyjaciele.
Szybko się ubrałam i wyszłam niezauważona przez żadnego z domowników. Na most dotarłam w niecałe pięć minut, był dość blisko. Niall oczywiście przywitał mnie mocnym uściskiem, potem Kim objęła mnie lekko, a reszta skinęła głową na powitanie. Liam'a nie było ponieważ umówił się na randkę.
Wow...
Liam na randce...
Wow...
- Mieliśmy ostatnio akcję, szkoda, że ciebie nie było...- jęknęła Kim - Jeden chłopak miał złamaną rękę, inny nos, a jedna szmata wylądowała w szpitalu.
Nie rozumiałam czemu Kim była tak podniecona kiedy to mówiła... Serio.
- Tak...- westchnął Niall - Lola się na nią nieco wściekła...
Spojrzałam szybko na Lola'ę. Jak to możliwe? Lola nigdy wcześniej się nie biła, uważała, że to głupie i się nie mieszała. Nie możliwe, że to zrobiła...
- Jak...?- zapytałam zdezorientowana.
- Cóż... - westchnęła - Jędza uważała nas za bandę debilów i tchórzy więc... Yup... wściekłam się...
Spojrzałam na Kim, która właśnie kończyła całować Rick'a i ruszała w moją stronę. Wskoczyła na mnie i zaczęła rechotać jak małe dziecko.
- Zadzwonił?- zaśmiała się.
- Kto?
- Ten uroczy loczek... Miał fajowe dołeczki.- śmiała się.
- Harry?
- Nie wiem jak miał na imię, ale jakieś 2 tygodnie temu poprosił mnie o twój numer.
- Dałaś mu?!- wystrzeliłam jak z procy, to stąd miał mój numer.
- Jasne, że tak!- oburzyła się zabawnie - Koleś był miły, przystojny i mu się spodobałaś! Chciałam, żebyś kogoś poznała, a on był w twoim typie.
- Nie wiesz jaki jest mój typ.- zakryłam twarz dłońmi próbując dać jej znać z tego jaka jest głupia. Czasem mam przy niej wrażenie, że jestem w przedszkolu.
- No bo nigdy nie poznałam twojego chłopaka.
- To właśnie dobrze! Ja nie szukam i nie mam zamiaru szukać chłopaka! Więc szykuj się, że do usranej śmierci raczej nie zobaczysz mnie w obecności jakiegokolwiek mężczyzny!
Kim lekko dała mi znać, że rozumie iż postąpiła niewłaściwie spuszczając wzrok. Wypuściłam powietrze próbując się opanować.
Tego właśnie się spodziewałam, w towarzystwie Kim trzeba mieć stalowe nerwy, a te moje niestety były lekko nadszarpnięte... Nie chciałam, żeby była smutna z mojego powodu.
- Kim... -westchnęłam - Nie mieszaj się do mojego życia, dobra? Jeśli będę chciała pomocy czy pocieszenia, to ci powiem. Nie przejmuj się, że nie mam chłopaka. W moim życiu jest zbędny, yeah?
- Właściwie to tak... Zawsze radziłaś sobie sama, tak jakoś pomyślałam, że fajnie byłoby widzieć cię z kimś...
- Ma rację, za dużo siedzisz w domu, księżniczko.- usłyszałam męski głos za sobą, odwróciłam się, nie sądziłam, że jeszcze dziś go zobaczę...





-----------------------------------------------------------------------
Jak myślicie kto przyszedł?? W sumie to oczywiste (dla mnie XD)...
Cóż... do następnego, który pojawi się w środę, jak przewiduję, ale to może się jeszcze zmienić. Gdyby taka zmiana nastąpiła na pewno będzie o tym na asku.
Pozdrawiam
Olson*.*

1 komentarz:

  1. Ha, a ja wiem kto przyszedł. :D A tak poza tym fajny rozdział, szkoda tylko, że kródki. No ale nic, czasem takie muszą być. ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń