środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 8

-Kim!- krzyknęłam podchodząc w stronę mostu, oczywiście jako pierwszy zobaczył mnie Niall. Czemu zawsze jest tak, że kiedy się czegoś nie chce to się to otrzymuje?
Nigdy się nie dowiem...
Oczywiście sprintem ruszył w moją stronę lekko potykając się przy próbie wstania z podłoża.
Ruszyłam w jego stronę obojętnie, nie chciałam, żeby ktokolwiek zauważył, że coś jest ze mną nie tak. Postanowiłam, że o przeprowadzce powiem im jakiś miesiąc przed, albo nawet jeszcze później, okrutne było ich okłamywać, ale wiem, że nie traktowaliby mnie tak jak wcześniej. To było oczywiste.
- Rose! Ja dzwoniłem i ...pisałem...- dyszał chłopak kiedy do mnie dobiegł. To nie była długa droga, ale on nie szkolił się w bieganiu...
Raczej w jedzeniu, ale o dziwo był szczupły.
Ten to ma dobrze...
Wyminęłam go.
- Nie będę z tobą gadać, Niall.- powiedziałam oschle, biedny nawet nie wiedział o co mi chodzi.
- A-Ale...- jąkał się.
- Żadne 'ale' Niall! Nie rozmawiam z tobą, wkurwiłeś mnie, solidnie tym razem.
Spojrzał na mnie jakby chciał zerknąć w moją duszę i sprawdzić o co mi chodzi, jakby to było możliwe. Nawet jakby miał taki dar to sprałabym go w środku i wyszłoby na to, że byłby poobijany i w ciele i w duszy.
- Jeśli chodzi o ten sernik, który przyniosłaś 2 tygodnie temu to... owszem zjadłem go...-zaczął mówić.
- Zjadłeś mój sernik?!-wypaliłam.
Z boku musiało to wyglądać komicznie, ale to był do cholery mój sernik.
A ja oskarżyłam o to Fred'a...
Bez słowa ruszyłam na most, nie chciało mi się gadać z Niall'em.
- O ja... czyli nie chodzi o sernik? To o co?- zapytał i ruszył za mną.- Rose! Co się stało? Co znowu przeskrobałem?- pytał, ale nie uzyskał odpowiedzi, znając go pewnie nawet się jej nie spodziewał...
Szybko dotarłam na miejsce., Kim podeszła do mnie i objęła mnie przyjaźnie jakby nie widziała mnie z rok. Całkiem zapomniałam, że olałam ich przez cały weekend...
- Wszystko w porządku?-zapytała opiekuńczo.
Nie.
-Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam na Lola'ę, która chyba wiedziała, że kłamię, ale jakoś mało mnie to wtedy obchodziło. A szczerze... miałam to po prostu gdzieś.
- Czemu nie oddzwaniałaś?- zapytała, a mój wzrok przeniósł się na Niall'a, który wtedy wkroczył na miejsce.
- Obraziła się na mnie.- powiedział patrząc w moją stronę, szybko przeniosłam wzrok na Kim. Chciałam wypalić, ale... sama nie wiem. Nie chciałam? Chciałam, ale nie chciałam. Jak to dziwnie brzmi...
- Wiecie, że to on zjadł sernik?- zapytałam z uśmiechem resztę.
Niall spojrzał na mnie spojrzeniem 'jeszcze-cię-dorwę' tak jakby zjedzenie sernika było gorsze od zabicia kogoś, kogokolwiek. Śmiać mi się chciało z niego, jak z resztą zawsze. Nic nie poradzę na to, że Niall jest cudowny pod każdym względem, ale nie mogę go sobie wyobrazić jako kogoś innego jak tylko przyjaciela.
Fred'owi opadły ręce.
-Wiedziałem.-westchnął. - No wiedziałem...
Szczerze się zaśmiałam.
Haha.
Niall, Niall, Niall...
Stop!
Ja jestem fochnięta!
Spoliczkowałam się w duszy i podeszłam do Kim, która miała nie najlepszy najstrój, to nawet trochę dziwne i trochę do mnie nie pasujące, ale nie przejęłam się tym.
Czemu?
- Kim? Mam pytanie.-zaczęłam z uśmiechem, nie wiem czemu, ale pójście na tą imprezę sprawiało, że się uśmiechałam...
Dziwne...
Nie powinnam się uśmiechać, prawda?
- No mów.- odwzajemniła mój uśmiech, tyle, że ten jej był słodki i tak ciepły, że nie chciało się odchodzić, wcześniej tego nie widziałam, może Rick faktycznie ją kochał?
Może zakochał się w tym uśmiechu?
Bo był cudowny, taki jak śmiech Niall'a... No prawie.
- Jutro mój znajomy urządza imprezę...-zaczęłam- Może byś ze mną poszła, tak we dwie. Oni są w gangu, poznaliby nasz, co ty na to?
Spojrzała na mnie niepewnie.
- Wiesz co?-zaczęła- Po tym jak mnie olałaś to sama nie wiem...
- Kim, źle się czułam, nie mogłam wstać z łóżka, co ci miałam powiedzieć? -zajęczałam- Ledwie dawałam radę coś powiedzieć.
Kłamałam jak z nut, to wcale nie tak wyglądało.
Zagryzła wargę myśląc nad odpowiedzią.
- No dobra, z Rick'iem i tak się posprzeczaliśmy... Nie będzie chciał iść, możemy iść same.
Uśmiechnęłam się do niej tak jakby dotarły do mnie tylko słowa mówiące tak, a reszta jej wypowiedzi została zabrana przez wiatr, jakbym nie słyszała o kłótni z Rick'iem.
Zaczynałam siebie nie poznawać.
- Albo wiesz co?- rozpromieniła się.
- No?
- Może niech idą same dziewczyny? Weźmiemy jeszcze Lola'ę.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Obie byłyśmy całkiem zadowolone.
Dziwne. Jeśli chodzi o mnie.
- Świetnie!
Widziałam jak Robert patrzy na mnie i czułam jak jego wzrok mówi mi, że coś jest nie tak. Zamyśliłam się, o co mu chodziło? O ile wiem, wszyscy w paczce lubili się nie licząc mnie i Rick'a, ale nikt się nie dziwił.
Przeniosłam wzrok na Kim.
Chwilę potem poszłyśmy zapytać Lola'ę, która oczywiście też się zgodziła, nigdy nie uczestniczyłam w sytuacji, kiedy ona powiedziała stanowcze 'NIE'. Nigdy.
Mogła się wahać, coś wymyślać, ale zawsze jej ostateczną decyzją było zgodzenie się.
Rzadko stawiała opór.
Reszta dnia upłynęła mi na gadaniu o tym, że Fred pobił się z kimś z innego gangu i mamy już wrogów, mało mnie to interesowało szczerze mówiąc. Z Kim i Lola'ą umówiłyśmy się następnego dnia na zakupy, w czymś trzeba było iść na tą imprezę. Nie miałam zamiaru prosić mamę albo kogokolwiek o pieniądze, miałam jeszcze z poprzedniej pracy. Oczywiście zwolniono mnie za naganne zachowanie, rzuciłam się z pięściami na faceta, który klepnął mnie w tyłek. Złamałam mu rękę...
Cała ja...
Słońce zaszło kiedy postanowiliśmy już iść. Otulał mnie zimny wiatr, ale nie było mi zimno.
- O co ci chodziło?- usłyszałam głos Niall'a za sobą.
Kurwa!
Zapomniałam, że mieszka niedaleko mnie.
- W sprawie...?
- No właśnie! W jakiej sprawie, jesteś na mnie zła, a ja nawet nie wiem o co.
Ale on jest głupi, ale... Nawet lubię tą jego głupotę, jest... spoko.
- Ohh Niall...-westchnęłam.
- No co?
- Tak ciężko ci jest ruszyć dyńką? No pomyśl trochę.
Spojrzał na mnie gniewnie.
- Po prostu mi powiedz, dobra?
- To moja koleżanka, okej?!- wydusiłam -Serena to moja koleżanka!
Nagle jego spojrzenie zmieniło się na 'aha...'.
- Czyli chodzi ci o tę laskę?
- Nie, chodzi mi o ciebie, nie wierzę, że mogłeś zrobić coś takiego komukolwiek, a to, że wybrałeś ją, mnie akurat tylko rozwściecza, Niall. Potraktowałeś ją jak rzecz, wiesz? Ona myślała, że coś między wami jest, a ty ją tylko zaliczyłeś, teraz przez ciebie jest pośmiewiskiem w całej szkole. Nie wierzę, że ten Niall którego znałam był w stanie posunąć się tak daleko, nie wierzę. A może to nie byłeś ty? Co?
Jego usta utworzyły cienką kreskę, to był on.
- Świetnie, po prostu świetnie.- machnęłam rękami z dezaprobatą. - Bądź z siebie dumny, popisałeś się.
- Rose, byłem pijany...-powiedział w końcu.
Zaśmiałam się głośno.
- To cię nie usprawiedliwia.
Opuścił głowę.
Przed oczami miałam obraz mamy w takiej samej pozycji, wyglądali tak podobnie, że nawet mnie to przeraziło.
- Przestań!-syknęłam.
Spojrzał na mnie przestraszony. Naprawdę nie poznawałam siebie...
- Ale co?
Cofnęłam się przestraszona. W oddali widziałam Harry'ego.
- Nic, nic...-powiedziałam cicho.- Muszę już iść.
- Odbierzesz kiedy zadzwonię?- zapytał z nadzieją, kiwnęłam mu głową na 'tak'.
- Przeszło mi, ale nie rób tego więcej, dobra?
- Dobra.
Przytuliłam go niepewnie, Harry niebezpiecznie się zbliżał. Szybko ruszyłam w stronę domu. Nagle mój telefon zabrzęczał.


Od: Harry
" Nie zmieniłaś zdania co do imprezy? Chyba widziałem cię na ulicy, może coś mi się roi...
H.:* "


Pospiesznie weszłam do domu. Nie rozmawiałam z nikim tylko od razu wbiegłam do pokoju i odpisałam.


Do: Harry
" Nie zmieniłam zdania. Może coś ci się roi..."


***


Weszłam do więzienia (czyt. 'szkoła'), wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Zapewne dlatego, że wiedzieli iż należę do nowego 'niebezpiecznego' gangu... Patrzyłam im wszystkim w oczy, a oni uciekali wzrokiem. Bali się. Ale ja też bym się bała... albo nie. Sereny nie było w szkole, nie wiem czemu. Na każdej lekcji Harry siedział ze mną, ale nie mam ochoty o tym mówić. W sumie to tylko próbował mnie wkurzyć kładąc mi rękę na kolano, nawet mu się udało... Przez to, że się na niego wydarłam czekała mnie kolejna rozmowa z dyrektorką. Jestem wybuchowa, nic na to nie poradzę...

Potem czekał mnie wir zakupów z Kim i Lola'ą.
- Rose! Chodź no !-zawołała Kim z drugiego końca sklepu. Ja ledwo tam weszłam, a ona już mi coś znalazła, shopping t jej ulubiony sport... Niechętnie podeszłam do niej, ale kiedy pokazała mi sukienkę po prostu mnie zatkało... Wiedziałam, że jest szyta na mnie.
Chodzi o sukienkę, tak wyglądała, zdjęcie Rose macie w szablonie :).

Tak jak myślałam sukienka była idealna, pasowała jak ulał. Na co miałam czekać? Kupiłam ją.
Lola spojrzała na mnie wydymając wargę.
- Będziesz najładniejszą dziewczyną na tej imprezie...- westchnęła.
- Co cię tak smuci?- zapytałam z uśmiechem wynosząc torbę z zakupem ze sklepu. Nie miałam zamiaru siedzieć tam z nimi dalej, zakupy to nie mój żywioł. Powiedziałam im to, oczywiście zrozumiały. Mam wspaniałe przyjaciółki. Ruszyłam do domu z podnieceniem.

*Wieczór*
Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, wyglądałam pięknie. Szybko zbiegłam na dół na dźwięk dzwonka. Czułam jak wzrok Sam'a wypala we mnie dziurę. Otworzyłam drzwi mimo tego, a tam pojawił się Niall.
- Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona. Uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi.
- Kim mnie zaprosiła.
No tak! Mogłam to przewidzieć.
- Gdzie ty się wybierasz?- usłyszałam jak tuż za mną mama wchodzi do przedpokoju. Czułam jak podłoże zawala się pode mną, co jeśli nie godzi się na wyjście?
'Ostatnio pozwoliła...'- jedna myśl trzymała mnie jeszcze w pozycji stojącej. Martwiłam się tak tym wyjściem bo nie chciałam wyjść przed Harry'm na snobkę.
Niepewnie się odwróciłam, mama zaniemówiła zakrywając rękami twarz. Pojedyncza łza popłynęła po jej twarzy tworząc tym małą, mokrą ścieżkę na jej policzku.
- Kochanie...-westchnęła - Wyglądasz pięknie. Idź.
- Ale...-chciałam coś powiedzieć, zachowanie mojej mamy mnie zdziwiło. Jakby nie była sobą, tak samo jak ja w ostatnich dniach.
- Cicho bądź.- mama zaśmiała się tym samym rozśmieszając stojącego w drzwiach Niall'a.- Będziesz najśliczniejszą dziewczyną więc idź. A swoją drogą to gdzie ta impreza?
- U takiego Zayn'a proszę pani.- powiedział Niall z uśmiechem.
Mama wydęła wargi.
- Nie znam... kto to?
- Taki wytatuowany, obkolczykowany i niebezpieczny facet mamo.- powiedziałam z uśmiechem. Mama puściła mi spojrzenie 'bardzo-śmieszne' i zapytała:
- Masz jakieś pieniądze? Na taksówkę?
- Mam mamo.- odpowiedziałam pospiesznie.
- Dobra...-westchnęła-Idź na ten bal i bądź najpiękniejszą księżniczką, zrozumiano?
- Tak, mamo.- zaśmiałam się- Taki jest mój cel.
Niall pociągnął mnie za rękę dając znać, że musimy wychodzić. Spojrzałam jeszcze raz na mamę, była udręczona, pewnie normalnie by mnie nie puściła, ale może obwiniała się, że mnie nie będzie w domu już niedługo?
Nie wiem...
Na prawdę.
- To do później.-uśmiechnęłam się do mamy i Sam'a, a potem wyszłam razem z Niall'em.
Wsiadłam do samochodu gdzie czekały już Kim, Lola i Liam.
- Co ty tu robisz?- syknęłam do Liam'a.
Wzruszył rękami.
- Lola mnie zaprosiła.
Spojrzałam na Lola'ę, a potem jeszcze raz na Niall'a, który już wyjechał z podjazdu.
- No co?- zapytał- Jego zaprosiła Lola, a mnie Kim.
Pięknie...




-------------------------------------
Podoba się rozdział?? Przepraszam, że długo nie było, ale nie miałam weny, no ale macie teraz troszkę dłuższy rozdział.
Proszę niech każdy kto czyta skomentuje, nie wiem ile osób czyta na bieżąco, a chciałabym wiedzieć ile mniej więcej.
Następny rozdział nie pojawi się raczej przed wtorkiem bo na weekend jadę do zakopanego.
Buziaki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz