sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 29

Wbiegłam na most cała roztrzęsiona i zobaczyłam jak Niall i jakiś facet się biją, a reszta rozmawia. Z Harry'm na czele.
Kim próbowała rozdzielić walczących i po krótkim przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że jej pomogę.
Niall jednak był oporny i niechętne dał się odciągnąć od wroga.
- E! Gogusiu! Policzymy się później!- krzyknął do niego wrogo ścierając grzbietem dłoni krew spod nosa. Ten drugi zaśmiał się pod nosem i splunął na ziemię.
- Żebyś się nie przeliczył.- warknęlam wkurzona w stronę blondyna.
- Twój buldog się wkurzył!- wrzasnął zadowolony koleś z którym bił się Niall - Lepiej go posłuchaj bo inaczej będzie lanie! Albo gorzej! Pójdzie sie poskarżyć do mamusi!
Już chciałam go spoliczkować, ale kątem oka dostrzegłam jak sytuacja u rozmawiających się pogorszyła. Jakiś chłopak skoczył na Harry'ego powalając go na ziemię i zaczął okładać go pięściami po twarzy. Tej jego pięknej twarzy.
Wkurwiona na maksa poszłam w tamtą stronę i rzuciłam się napastnikowi na plecy. Ale ten nie robił z tego wielkiej rzeczy i dalej bił Harry'ego, a jego twarz powoli zaczęła pokrywać warstwa krwi. Nie wiedziałam co mam zrobić, w końcu zrozpaczona z całej siły ugryzłam napastnika w ucho.
Jęknął i przewrócił mnie na ziemię, odczołgałam się od niego, ale w końcu oderzyłam plecami o pręty, szczęście, że tam były bo inaczej wpadłabym do wody. Spojrzałam na chłopaka, który zbliżał się do mnie, jego ucho mocno krwawiło, krew kapała.
Skrzywiłam się. Musiało boleć.
Nie wiedzialam, że mam taki mocny zgryz.
Podszedł do mnie, splunął na ziemię dając mi tym znak, że jestem dla niego niczym po czym z całej siły uderzył mnie w twarz. Zastygłam w miejscu, dotykałam lekko twarzy, ale nic nie czułam. Nie miałam czucia.
Podniosłam na niego wzrok, a on pochylił się do mnie.
- Suka.- wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Nigdy nie dawałam sobą pomiatać, więc czemu miałabym dawać wtedy?
Splunęłam mu w twarz, w oko, jeśli mam być konkretna.
Skrzywił się i znów mnie uderzył, ale ja znów nic nie poczułam.
- Suka!- krzyknął i wkurwiony znów wymierzył mi cios z otwartej dłoni. Powoli wstałam i zmierzyłam się z jego wzrokiem.
- Chcesz jeszcze suko?!- wrzasnął pocierając krwawiące ucho.
Zaśmiałam się z jego rozwiniętego słownictwa i przyszło mi do głowy, że pewnie wołają na niego 'Einstein' choć nie wiedziałam tego. W każdym razie powinni tak go nazywać. To było miano godne takiego debila.
- Uderz.- powiedziałam podchodząc do niego, a on bez wachania znów powalił mnie na ziemię. Czułam jak coś spływa po moim policzku.
'Pewnie krew...' - pomyślałam.
- Nawet nie wiem czemu tracę czas na takie suki!- krzyknął spluwając na ziemię przede mną, wzgardził mną. Tego było za wiele. Znów zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak do kurwy bawi?- zapytał patrząc na mnie zdziwiony.
- Wiesz... Właściwie to nie wiem czy to ty jesteś taki słaby czy to ja straciłam czucie. Zakładam, że to pierwsze.- powiedziałam z uśmiechem. Einstein znów wymierzył mi cios pod którego ciężarem niemal leżałam na ziemi. Byłam pewna, że ze mną nie było dobrze.
Kątem oka dostrzegłam jak Harry próbuje wstać, niestety na próżno, zmuszony był by patrzeć przez rany, które pokrywały jego ciało.
Mężczyzna znów mnie uderzył a ja niemal straciłam przytomność.
Potem wszystko było zamazane, docierało do mnie jak przez mgłę. Nikły obraz Niall'a, który rzucił się na Einsteina, a potem rozmowy, o mnie. O tym, że nie wyglądam dobrze, że w takim stanie nie mogę iść do domu i o tym, że doznałam pewnie szoku i od tego niczego nie czułam.
Powoli podniosłam powieki i przede mną zobaczyłam Harry'ego. Ale nie patrzył na mnie, rozmawiał z resztą.
Powoli wstałam i oparłam się o pręty, ale te ledwo co mnie utrzymywały. Dotknęłam swojej twarzy i poczułam coś ciepłego. Odsunęłam dłoń, a ta pokryta była krwią.
Faktycznie nie było dobrze.
Jedna ręka osunęła mi się do tyłu, a ja wyobraziłam sobie jak wypadam z mostu. Ktoś złapał mnie za ramiona.
Lecialam w dół. Jakaś osoba pytała jak się czuję.
Uderzyłam w taflę wody. Straciłam przytomność.



***



Powoli otworzyłam oczy i od razu zmierzyłam się z żarówiastą zielenią oczu Harry'ego. Posłałam mu nikły uśmiech.
- Nie musiałaś.- wyszeptał poprawiając moją grzywkę.
- Ale chciałam.- powiedziałam z trudnością, Harry przycisnął swój palec do moich warg i drugą ręką zaczął gładzić skórę na moim policzku.
Uśmiechnęłam się i zatopiłam w jego dotyku, ale nawet z najgłębszego snu kiedyś trzeba się wybudzić.
- Gdzie jestem?- wykasłałam.
- U mnie. Nikogo oprócz nas nie ma, nawet Louis gdzies poszedł. Spokojnie, odpoczywaj.
- Chcę usiąść. - oznajmiłam.
- Dobrze.- chłopak pomógł mi bezpiecznie usiąść, a gdy tylko zapanowałam nad utrzymaniem równowagi wtuliłam się w jego tors.
Chłopak objął mnie bez większego zastanowienia, a ze mnie niepokój, ból, żal i wszystko zaczęło powoli wypływać. Byliśmy tylko ja i on.
Czasami dobrze jest mieć kogoś kto nie będzie się odzywać, ruszać, tylko przytuli i będzie tak stać ile tylko zechcesz, po prostu przytulać.
Wtuliłam się w niego jeszcze głębiej, a on pocałował mnie w głowę. Powoli na niego spojrzałam i gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały wpiłam w niego swoje wargi.
Nic oprócz nas.
Powoli wsunął pod moją koszulkę dłonie i zaczął kreślić kółka na mojej nagiej skórze. Potem bez pośpiechu zdjął ze mnie bluzkę.
Chciałam by wszystkie moje troski znikły, by ich nie było. Miałam nadzieję, zę robiąc to jakoś w tym sobie pomogę.
Ja równierz zdjęłam jego bluzkę i zaczęłam rozpinać jego rozporek, ale zdałam sobie sprawę, że w tamtej chwili nie pragnęłam jego, pragnęłam by wszystko zło wypłynęło ze mnie. Chciałam go, ale bardziej mój wzrok przyćmiewała wizja tego, że mogę go stracić, że już nigdy nie będę z nim na tyle blisko. Że wszyscy moi przyjaciele zostaną gdzieś w tyle, za mną, że to wszystko co miałam po jakims czasie straci dla mnie jakąkolwiek wartość, nie chciałam tego.
Przestałam. Otuliłam się ramionami i próbowałam walczyć ze łzami, które zbierały się w moich oczach.
Harry patrzył na mnie zaniepokojony.
- Coś źle zrobiłem?- zapytał.
Pokiwałam głową na 'nie'.
- Ja tylko... Ja się boję.- wydukałam.
- Boisz się? Czego?
- Ja... Ja wyjeżdżam, nie chcę tego, Harry. Nie chcę cię zostawiać. Nie chcę zostawiać nikogo. - powiedziałam, a po moim policzku popłynęła samotna, mała łza - To nie w porządku w stosunku do ciebie.
Podniósł moją twarz i patrząc mi w oczy przetarł policzek.
- Ja zawsze będę z tobą.- powiedział ujmując moją dłoń, przycisnął ją do swojego torsu w punkcie gdzie znajdowało się serce - Będę cie mieć tutaj.
Zaśmiałam się i przytuliłam do niego znów.
- Ja... Ja chciałabym żebyś pojechał tam ze mną.
- Jeśli chcesz możemy rozamawiać całymi dniami przez telefon.- zaproponował.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Każdy kiedyś się poświęca.- westchnął.
Spojrzałam na niego.
Znów wtuliłam się w niego, a w głowie dudniły mi słowa, które powiedział 'Każdy kiedyś się poświęca', ' Każdy kiedyś się poświęca', 'Każdy kiedyś się poświęca'...



***



By zakryć moje powierzchowne rany musiałam się nieźle wytapetować, ale po 10 minutach męczarni w końcu skończyłam.
Dotarłam do domu około godziny 3 nad ranem, wcześniej informując mamę, że zostawiłam u Kim swoją ulubioną bluzkę i przy okazji chciałabym się z nią dobrze pożegnać.
Oczywiście bluzki u niej nie zosatwiłam i byłam u niej dopiero o 21.00, ale nic nie poradzę na to, że Harry mnie powstrzymywał za każdym razem kiedy wychodziłam. A wychodziłam sześć razy.
Po powrocie spakowałam jeszcze kilka rzeczy i położyłam się spać, ale spałam zaledwie niecałe 4 godziny ponieważ mój wspaniały samolocik odlatywał o godzinie 8.00.
Zeszłam na dół gdzie czekało na mnie śniadanie, a zaraz potem z kuchni wyszła moja mama. Brzuszek był już dość spory, łatwo było zauwarzyć, że jest w ciąży.
- Cześć.- rzuciłam siadając przy stole, mama zajęła miejsce przede mną i chwilę jadlyśmy w ciszy, ale gdy na dół zszedł równierz Sam mama zaczęła się odzywać.
- Co to za nagła zmiana stylu?- zapytała wskazując moją twarz. Przełknęłam jedzenie i posłałam jej pytające spojrzenie, a potem spojrzałam na Sam'a, który miał dość rozbawioną minę.
- Żadna zmiana stylu.- powiedziałam w końcu - Po prostu wyglądałam jak zombie, a w polsce taki makijaż jest na porządku dziennym więc się przygotowałam.- skłamałam.
Szczerze to miałam zamiar zmyć to świństwo kiedy tylko wejdę do samolotu.
- Jak myślisz, jaka jest ta dziewczyna taty?- zapytała nagle Brook schodząc na dól i siadając obok mnie - Jeśli będzie jakąś jędzą to mi powiedz, a ja tam zaraz przyjadę i zrobię pożądek.
Zaśmiałam się.
- Odniosłam wrażenie, że jest dość miła...- powiedziałam.
- Ale wiesz. Masz rodzeństwo i przyjaciół, jak ci się coś nie spodoba to dzwoń a ja w pięć minut będę już w samolocie.- szturchnęła mnie ręką.
Tego mi brakowało.
Tych pogawędek między całą moją rodziną, bez wymuszonych uśmiechów czy krzyków. Było tak jak kiedyś.
- Pięć minut? Nie biegasz aż tak szybko.- zaśmiałam się, a Brooklyn szturchnęła mnie w ramię też lekko chichocząc.
- Zamknij się.- posłała mi kojący uśmiech, a potem ugryzła grzankę.- Wiesz co?- zapytała z pełnymi ustami - Już prawie nie pamiętam jak się mówi po polsku.
- Pojedź ze mną to się podszkolisz. - zaproponowałam.
- Nie ma mowy!- oburzyła się wypluwając zawartość swoich ust na talerz przed nią. - Kyle tutaj jest i wgl... z resztą ja tam dojadę w swoim czasie.
- Serio?- zapytałam uradowana - Kiedy?
- Pwoedziała ci już.- zaśmiała się mama - W swoim czasie. To niespodzianka.
- Ale...- protestowałam.
- Żadne ale.- zaśmiał się Sam, a ja udałam, że się naburmuszam.
- Foch.- powiedziałam.
Brook wystawiła mi język, a ja zrobiłam to samo.
Skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam się z głupią miną na oparciu krzesła.
Wszyscy zaczęli się śmiać i zaraz potem wyjechaliśmy na lotnisko.
Tam usiadłam chwilę sama, ale zaraz miejsce obok zajęła jakaś dziewczyna mniej więcej w moim wieku, jej długie blond włosy zajaśniły przed moimi oczami, a gdy usiadła zobaczyłam, że ma dość niewinną twarz.
Wyglądała na wystraszoną.
- Cześć. - pwoiedziałam łagodnie, spojrzała na mnie wystraszona.
- H-Hej.
- Co się dzieje?- zapytałam wskazując ją palcem. Zrozumiała, że chodziło mi o jej zachowanie.
- Ja... się trochę boję podróży samolotem.- wyjaśniła.
- O.- powiedziałam zaskoczona - Lecisz sama?
- Tak, do cioci na święta, bo cała moja rodzina uznała, że pojadą na karaiby.- powiedziała z obrzydzeniem ciągle się trzęsąc.
- A ty...
- Czemu nie lecę z nimi?- zapytała, kiwnęłam głową - Uznali, że ze względu na moje oceny dostanę karę w postaci właśnie tego braku wyjazdu...
- Jesteś zagrożona?
- Skądże!- oburzyła się - Gdyby tak było to byłabym już dawno martwa! Po prostu jeden sprawdzian wyleciał mi z głowy i zapomniałam się nauczyć przez co teraz wychodzi mi tylko piątka.
- Tylko piątka?- zaśmiałam się - Gdybym ja miała piątki to rodzice kupiliby mi motor w podzięce!
Zaczęła się śmiać.
- Moja rodzina jest dość... unikatowa. Moi dwaj bracia są wynalazcami, matka chirurgiem, a ojciec prawnikiem.
- Do dupy.- skwitowałam.
- Nawet nie wiesz jak... A ty jedziesz...?
- Do ojca.- skończyłam - Rodzice rozwiedli się jakiś czas temu i nidługo będę mieszkać na stałe z tatą. Też sama.
Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze chwilę porozmawiałyśmy po czym samolot wystartował. Dowiedziałam się, że ma na imię Katherine, ale jak mnie upomniała - nie znosi swojego imienia i mam na nią mówić Kat. Powiedziałyśmy sobie również gdzie spędzimy pobyt w polsce i okazało się, że to dość blisko siebie. Jakieś 3 ulice różnicy. Potem jeszcze rozmawiałyśmy i zdążyłam ją polubić, była mądra, miła i urocza (w sensie niewinna). Ale niestety film mi się urywa bo zasnęłam po godzinie.












----------------------------------------------------------------------------
Wiem, że jakiś czas nie było rozdziału i ten krótki, ale nic nie poradzę, że nie umiałam rozwinąć tego tematu jakoś bardziej... No to było trudne.
Ale macie prezent na Mikołajki, hę? xD
A wgl to co dostaliście?
Chętnie poczytam jakie można było dostać prezenty xD
Do następnego
Olson*.*

8 komentarzy:

  1. TO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  2. No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
    weny zycze..!
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu ta ostatnia scena była gxeeinvxeuon3hvtgdethbdhhfthyjh nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału @niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  8. Olka ;-;
    Dlaczego wyjechala
    Wszyscy pisza ze cie kochaja a ja ci nie dam "kopa w dupe"
    Pls
    Jak ona tam kogos pozna to zrobie ci takie pieklo ze w szkole smsy beda do cb gadac XD

    OdpowiedzUsuń